piątek, 29 listopada 2013

Zakupoholizm listopada :)

Witajcie!

Nie wiem jak Wy ale ja uwielbiam pokazywać swoje zakupy jak i oglądać wasze i powiem że w tym miesiącu nazbierało mi się troszkę wszystkiego - teraz bardziej popłynęłam na woskach i lekach ale o tym poniżej:

Pierwsze zakupy poczyniłam w Biedronce na wyprzedaży żeli i płynów na początku miesiąca:
1) Dwa płyny do kąpieli BeBeauty - jeden z algami a drugi z perłą sztuka kosztowała coś ok 4,50zł
2) 5 soli do kąpieli z BeBeaty - morska, z lotosem, bursztynem, trawa cytrynowa i bambus, lawenda  - jedna sztuka kosztowała coś ok 2,60zł
3) Smile pasta wybielająca - czerwoną już miałam ale na wypróbowanie wzięłam jeszcze zielona - jedna sztuka kosztowała niecałe 3zł.
4) Żel Spa bodajże Brazil - ale mogę się mylić kosztował 3,50zł
5) Żel pod prysznic Palmolive - 500ml kosztowało ok 6zł.
Zakupy z Gdańska i tutaj będą z Rossmanna oraz z Carrefour :
6) Krem do rąk nawilżająco-odżywczy oraz nawilżająco-odmładzający - jeden krem kosztował 3,99zł
7) Szczotka do włosów - zapomniałam swojej więc byłam zmuszona coś kupić - kosztowała niecałe 3zł
8) Nici dentystyczne Prokudent z Rossmanna - były tanie a że ja namiętnie ich używam i gibię to kupiła, cena za sztukę ok 3,30zł
Dalsza część zakupów wyjazdowych to grzebanie w koszu z książkami w SATURNie  :)
9) Książka Michael Robotham kosztowała 14,99zł a cała reszta była po 9,99zł za sztukę :)
I teraz wymieszane zakupy z Gdańska + Legnickie w Mydlarni :)
10) Z Gdańska przywiozłam te trzy woski z lewej strony - sztuka kosztowała 6zł
11) Zaś u mnie w centrum handlowym Piekary kupiłam w mydlarni pozostałe 4 woski - sztuka kosztowała 5,99
12) Do całości zakupiłam taki ładny kominek za całe 2,99zł
Kolejne zakupy z AVON:
13) Clearskin zestaw maseczka + peeling na wągry - cena katalogowa ok 16zł
14) Odżywczy krem do twarzy słonecznik z marchewką - cena ok 5zł
15) Maseczka Tajski kwiat Lotosu - cena ok 5zł
16) Mgiełka do ciała waniliowa - cena katalogowa 5,99zł
Kolejne zakupy w sklepie firmowym Golden Rose:
17) Trzy lakiery z czego ten śliwkowy i niebieski za 12ml kosztowały za sztukę 3,90zł a ten szary kosztował 2zł.
No właśnie i wyprzedaż z Rossmana jakoś szczególnie kolorówka mnie nie skusiła ale oto co sobie sprawiłam:
18) Dwa płyny do kąpieli z Luksji jeden to jagodowe muffinki a drugi karmelowe gofry - kupiłam bo byłam ich bardzo ciekawa a do tego cena zachęcała bo jedna sztuka kosztowała 5,99zł
19) Krem - koncentrat do rąk Tołpa - zachęciła mnie cena bo kosztował 5,99zł
20) Żel do brwi tak chwaliłyście na blogach że sama postanowiłam spróbować - kosztował coś ok 5,50zł
21) Lakier piaskowy WOW w sumie wyboru nie było tylko ten jeden się ostał ale chciałam zobaczyć czy będę miała po nim lepsze wrażenie niż po tych zwykłych lakierach - kosztował coś ok 4,50zł
Lakier w przybliżeniu.
Znalazłam jeszcze jedną mydlarnię w Legnicy ale tam jest masa cudowności nie dość że pełno wosków to jeszcze mydła ORGANIQUE i oczywiście musiałam się skusić, balsamy, proszki do kąpieli i masa różności które jeśli będę miała chęć zakupić to mam na wyciągnięcie ręki a do tego sklepik proponuje co miesiąc rabaty na produkty - no rewelacja.
22) Mydełko kokosowe nie dość że pięknie wygląda to jeszcze tak bosko pachnie kokosami że nie mogłam nie wziąść - cena za 100 gram 10zł i ja właśnie za swoje tyle zapłaciłam
23) Dwa woski w dwóch różnych zapachach jabłek i na nie była promocja bo jeden kosztował 4,50zł
24) Mydełko glicerynowe o zapachu białego piżma i bawełny - zapach dość intensywny ale kosztowało 100 gram poniżej 10zł ja za swoje zapłaciłam niecałe 7zł i powiem szczerze jestem mega zadowolona - chociaż humor mi się poprawił.
Przedostatnią rzeczą jaką chcę Wam pokazać jest przesyłka z Verbeny z cukierkami imbir, miód, cytryna - spróbowałam szans i się załapałam :)
25) Czyli otrzymałam dwie paczuszki cukierków, i jeszcze torbę szmacianą - ależ się ucieszyłam :)
Ostatnie już zakupy jak dla mnie mniej radosne były w aptece - a pokazuję je tylko dlatego że dla mnie jest to zdecydowane przegięcie z cenami leków :
26) Szampon Clobex za 60ml zapłaciłam 39,90zł - gdzie to jest jeszcze dość niska cena
27) płyn na skórę głowy Aplicort E za 100 ml zapłaciłam 65zł - też cena została mi obniżona
28) Olfen UNO - akurat był w przystępnej cenie 12zł
29)Sirdalud za to kosztował 56zł
Dla mnie jest to zdecydowane przegięcie z cenami bo kuracja dermatologiczna ma mi wystarczyć na 2 miesiące a ta od neurologa na miesiąc - więc przy pensji najniższa krajowa strach się leczyć - chwała że u ortopedy w tym miesiącu nie byłam :/

Także troszkę było moich zali na koniec ale tak to jest czasami trzeba również pomarudzić :)
Wszystkiego ogólnie wyszło sporo ale chociaż jestem zadowolona z moich zakupów :)

Pozdrawiam ciepło!
Aga!!!







czwartek, 28 listopada 2013

Moje udolne bądź mniej udolne zdobienie paznokci :)

Witam!

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić moje ostatnie zdobienie paznokci:
Zdobienie zostało zrobione na czarty dzień noszenia lakieru oczywiście całość wytrzymała 2 dni i musiałam niestety go zmyć :)
Paznokcie były w tym momencie pomalowane 3 raz i zostały na nie naklejone serduszka.
Co użyłam i jak się sprawdziło:
1. Jest to preparat przyspieszający wysychanie lakieru z AVON - o wiele lepszy od tego który jest aktualnie w sprzedaży i do tego ekonomiczny. Ogólnie bardzo lubię jego pędzelek bo jest długi i wąski i przypuszczam że jak mi się skończy to zostawię go sobie do innych lakierów :)
2. Serduszka, które użyłam w zdobieniu kupiłam taką ogromną ich paletkę kilka dobrych lat wstecz i większość oddałam a kosztowały one grosze bo było tych małych opakowań ok 24 a ja zapłaciłam za nie 5zł (w sklepie wszystko po 5).
3. Lakier Bell Nude w odcieniu beżu. Raczej bardziej jest to lakier do french'a którego ja nie robię i nie umiem robić ale bardzo mi przypadł do gustu a dlatego że:
- jest dość gęsty i nie rozlewa się po całych paznokciach
- dobrze wygląda po nałożeniu dwóch warstw (choć trzy mi się bardziej podobają)
- wygodny pędzelek - choć dla mnie mógłby być ciut węższy
- niska cena - ja za 11,5 ml zapłaciłam 5,99zł
- szybko wysycha (choć przy trzeciej warstwie trwa to troszkę dłużej - dlatego używam przyspieszacza)
- dla mnie największy plus za brak odprysków nawet na 4 dzień (ale z reguły wtedy go zmywam bo jest już widoczny odrost paznokcia)
- wygodna buteleczka

Jak ja nie lubię takich lakierów tak ten bardzo przypadł mi do gustu i teraz bardzo często gości na moich paznokciach. Mam również chęć na kolorowe lakiery z Bell ale to za jakiś czas :)

Moja ocena lakieru - ponieważ nie jest ideałem daję mu 4/5

Miałyście go może?
Co sądzicie?

Pozdrawiam!
Aga!!!



środa, 27 listopada 2013

Delia BIO - krem do twarzy kozie mleko + olej migdałowy.

Witajcie!

Dzisiaj chciałabym rozwiać wszelkie przypuszczenia co do doklejania rzęs w moim makijażu bo ja za chiny ludowe nic w oko sobie nie wsadzę - problem mam z robieniem kreski czy tuszowaniem rzęs (tak jak dzisiaj prawie się popłakałam bo sobie za blisko oka szczoteczką zajechałam.) - oj wrażliwe mam oczy że hoho. A tak całkowicie poważnie no jedyne co uważam że jest takie jak powinno to właśnie moje rzęsy i mam taki fajny dołeczek jak się zacieszam - kiedyś pokaże :) Kurcze przy robieniu makijażu największym problemem jest to że ja nigdy nie mam czasu i poświęcam mu dosłownie 5 minut przed wyjściem z domu a w pracy z kosmetyków posiadam tylko i wyłącznie pomadkę bądź szminkę. Także u mnie z makijażami średnio i powiem że myślałam ze będzie gorzej ale rzęsy dobrze odwróciły uwagę :)
Aj ale dobra temat był inny czyli krem nawilżający do twarzy Delia BIO :)
To jest ten krem co miał być cały a przyszła gdzieś ok połowa - ale pomimo tego tak mile mnie zaskoczył że będę w przyszłości musiała sie za nim rozejrzeć.
Opakowanie: Jak widać jest to pojemnik z pompką czyli zużyjemy praktycznie całość kosmetyku - ja znając siebie i tak go rozetnę na koniec żeby sie przekonać na ile użyć go jeszcze zostało. Właśnie ogromny plus za to iż jest bardzo higieniczny w użyciu bo nie ukrywajmy że nie pchamy w niego swoich łapsk.
Opis:
Serum zostało opracowane z myślą o zmęczonej, pozbawionej blasku skórze. Już niewielka ilość preparatu intensywnie i trwale nawilża naskórek oraz głębsze warstwy skóry. Serum Delia BIO System posiada unikalną recepturę, opartą na kozim mleku, któremu zawdzięcza swoje nawilżające właściwości. Wyjątkowe składniki serum stymulują naturalne procesy odnowy naskórka oraz uzupełniają niedobór naturalnych substancji odżywczych. Delikatna formuła wzbogacona D - pantenolem dodatkowo łagodzi podrażnienia, wzmacnia barierę lipidową skóry, nadając jej miękkość i elastyczność.
Najważniejsze składniki:
- kompleks Lactil - wyodrębnione składniki koziego mleka, które dogłębnie nawilżają komórki skóry,
- kompleks Hydromanil - stworzony na bazie peruwiańskiej rośliny Tora (Ceasalpinia Spinose), o właściwościach nawilżających,
- witamina E - zwana witaminą młodości, hamuje procesy starzenia się skóry i chroni przed szkodliwym promieniowaniem UV,
- D - Pantenol - łagodzi podrażnienia oraz zapewnia skuteczne nawilżenie skóry. Rezultaty: nawilżona i gładka skóra pełna witalności i blasku.

Skład: Aqua, Ethylhexyl cocoate, Hydrogenated, Polydecene, Glycerin, Olea Europaea Fruit Oil, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Polysorbate 20, Tocopheryl Acetate, Propyle Glycol, Hydrolized Caesalipinia, Spinosa Gum, Caesalpina Spinosa Gum, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, Panthenol, Allantoin, Parfum, PEG-8 (and) Tocopherol (and) Ascorbic Acid (and) Citric Acid, Sodium Lactate, Sodium PCA, Glycine, Fructose, Urea, Niacinamide, Inositol, Sodium Benzoate, Lactic Acid, Caprae Lac Extract. 
Aby nie było opis i skład produktu pobrałam z wizażu :) 
Konsystencja: Produkt tutaj również bardzo mile mnie zaskoczył bo pomimo że jest kremem a nie jak piszą serum to jest mega lekki i bardzo szybko się wchłania. Dla mnie jeszcze na teraz jest wystarczający. Do posmarowania buzi wystarcza mi taka ilość produktu jaką przedstawię poniżej.
Moja opinia: Krem / serum każdy mówi jak lubi używam tylko i wyłącznie na dzień od początku miesiąca aż do dzisiaj. Widzę że sam produkt jest bardzo wydajny bo jeszcze nie odmówił mi posłuszeństwa a przy zakupie jego była ok połowa. Nie zauważyłam żadnych wyprysków, zapchań i tegoż dziwnych rzeczy. Wchłania się bardzo szybko - ale dla mnie na okres letni czy wiosenny byłby zdecydowanie za ciężki. A i jego zapach dla mnie bardzo ładny nie nachalny - taki bym rzekła delikatny. Bardzo fajny krem przy naprawdę niskiej cenie. Jest to pierwszy krem od Delii który używam ale w zanadrzu czeka jeszcze ten z oliwką i jestem niego bardzo ciekawa i mam nadzieję że niedługo zacznę go stosować.
Dostępność: allegro, Internet
Cena: ok 9zł
Ocena: 4/5 - ponieważ ideałem nie jest ale z chęcią do niego wrócę.

A Wy miałyście może ten krem / serum ?
Co o nim sądzicie ?

A no i wiadomo że mój Bambuś ma świetne latarki w oczach - aż czasami mu zazdroszczę :)

Pozdrawiam serdecznie!
Aga!!!

wtorek, 26 listopada 2013

Po weekendowo :)

Witajcie!

Oj ostatnio chwilkę mnie nie było ale co z tym jest związane w sobotę tak niemiłosiernie źle się czułam ze prawie umierałam wszystko co mogło mnie bolało ale dlaczego to o tym dalszej części posta. W niedzielę zdecydowanie nic mi się nie chciało jakieś odrętwienie i odmóżdżenie mnie zaatakowało. A wczorajszy cały dzień biegałam po lekarzach więc ja zdecydowanie uważam że żeby się leczyć to należy być zdrowym człowiekiem. Powie Wam tyle że po powrocie do domu nie miałam siły nawet siedzieć więc od godz. 18:30 całe popołudnie i wieczór leżałam. Pocieszono mnie tylko że moje nerwy prawdopodobnie jeszcze całkowicie nie obumarły a do tego zaczęłam łysieć czego powodem jest prawdopodobnie tarczyca - a koszt leków no jakaś masakra 200zł to tylko się cieszę że tych zastrzyków nie dobrałam bo zwolnienie lekarskie by się znowu szykowało a skąd tu na wszystko brać kasę - także do Rossmanna zwyczajowo się nie wybieram :/

Bambuś w szafie - dobrze ze choć tym razem nie wykopał wszystkich ciuchów na ziemię:
A tutaj na firance - każdemu śmiałkowi życzę powodzenia z zabraniem go z niej :)
No a tutaj moja impreza piątkowo - sobotnia - po dwóch kieliszkach wina nawet nic mnie nie bolało ale za to w sobotę umierałam - no ale co należy się coś człowiekowi od czasu do czasu  :)
Pozdrawiam!
Jutro planuję napisać coś konkretniejszego :)
Pozdrawiam!
Aga!!!

sobota, 23 listopada 2013

Makijaż w odcieniach szarości w moim wykonaniu - a to ciekawe :)

Witajcie!

Dzisiaj oczywiście od razu na wstępie proszę o wyrozumiałość jeśli chodzi o makijaż który wykonała. Ogólnie to ja nie jestem typem człowieka, który maluje się cały rok a ewentualnie robi to na jesień czy zimę. Ale chciałabym Wam pokazać jak mi takie makijaże wychodzą - zdaje sobie że do perfekcji to mi brakuje hoho i jeszcze dalej ale mimo wszystko w takich makijaż czuję się bardzo dobrze. A teraz jak to wszystko wygląda:
Kurcze ale nochal mi wielgachny wyszedł - o zgrozo jak mam taki to masakra (to pewnie dlatego mam tak dobry węch jak pies Szarik).
A teraz nie żartując mniej więcej tak się prezentuje makijaż niestety koloru ust nie widać ale pokażę Wam jaki jeszcze do tego błyszczyk koloryzujący wybrałam. No i niestety tylko będzie swatch koloru na ręce - ale zawsze to coś.
1. Paletka cieni z AVON
2. Tusz do rzęs SuperFULL - czarny z AVON
3. Diamentowa konturówka do oczu Smokey Diamond AVON
4. Lekki podkład Natural Beige - AVON
5. Baza pod cienie AVON (została poczyniona na nią wymianka)
6. Róż do policzków  Cedar Rose (dla mnie troszkę wpada w brąz) AVON
7. Puder prasowany - matujący - medium AVON color trend
8. Perełki brązujące Gordani z Oriflame
9. Błyszczyk do ust wiem ze w nazwie jest Muve ale niestety zmazało się i również z AVON

Tylko mi się nie czepiać że AVON - ten tusz do rzęs to mój ulubieniec, kredki po prostu uwielbiam, podkład w miarę OK, Błyszczyki ogólnie bardzo lubię z AVON, a reszta to tak zakupiona była z ciekawości choć z kulek brązujących ORIFLAME jestem bardzo zadowolona :)

Powiem tak że jakościowo kredki są lepsze od tych z Lovely czy Wibo bo utrzymują mi się na oku cały dzień ale teraz mam ochotę na wypróbowanie czegoś nowego no i dążę żeby tą kolorówkę w końcu wyzerować.

Oczywiście wiem że będzie masa krytyki ale ja zdaję sobie z tego całkowicie sprawę i biorę przysłowiowo wszystko "na klatę" - ale przecież po to tutaj jestem żeby się miedzy innymi uczyć makijaży (co wychodzi mi zdecydowanie opornie) i moje lusterko z Biedry spisuje się rewelacyjnie :)

To chyba całe wypociny ale jakaż ja z siebie dumna jestem, że aż strach :)

Pozdrawiam cieplutko i miłej niedzieli życzę!
Aga!!!


piątek, 22 listopada 2013

Przesyłeczka pocztowa + przypomnienie :)

Witajcie!

Dzisiaj to już w ogóle luźny post będzie bo chciałam Wam się pochwalić moją wymianką na bazy z Whataka :)
Dostałam od niej bazę pod cienie z KOBO - zapach ma przepiękny ale strasznie dziwną konsystencję - myślę sobie że ta z AVON chyba lepsza ale jeszcze troszkę potestuję i na pewno napiszę Wam co o niej sądzę.
A do całej zawartości dostałam masę bardzo fajnych próbek za które bardzo dziękuję a najbardziej mnie zaciekawiło to mydło kaszmirowe z Ziaji :)
Tak oto się prezentowała zawartość paczki:
A ogólnie to ze wszystkiego jestem bardzo zadowolona :)
Miłego piątku i kreatywnego weekendu:)

A i jeszcze chciałabym przypomnieć o rozdaniu, które u mnie trwa :) link
A oto co w nim się znajduje:

Pozdrawiam!
Aga!!!

czwartek, 21 listopada 2013

MARION - płyn micelarny do demakijażu oczu i twarzy - ponoć delikatny

Witam!

No a dziś może nie do końca pochlebnie o płynie micelarnym od MARION - a wygląda on tak:
Konsystencja: Samo słowo płyn mówi nam już że będzie wodnisty. Koloru przeźroczystego.
A przy okazji chciałam Wam pokazać jakie są bublowate płatki do demakijażu w TESCO
Chcę się ich jak najszybciej pozbyć bo tak rozwarstwiających się jeszcze nigdy w życiu nie miałam - choć ostatnio nawet jedne w Biedronce mi się kiepskie opakowanie trafiło ale im wybaczam. Nienawidzę jak płatki tak się tak rozłażą bo ten puch - wata wszędzie mi włazi a i przy zmywaniu pazurków jest nie lada wyczyn.

Opakowanie: Sam płyn ma fajne małe i poręczne opakowanie. Ciekawa kolorystyka zachowana w odcieniach różu. Ale niestety minus za nakrętkę no jest nie poręczna i nie zawsze chce się zakręcić tak jak powinna. Nic się nie zdrapuje z napisów - a płyn stoi cały czas w łazience.

Co pisze o nim producent:
Skład:
Moja opinia: Płyn ponoć jest do skóry wrażliwej i można go stosować do oczu - czego nie polecam jednak tego robić. Przynajmniej u mnie przy zmywaniu  tuszu i cieni jeśli płyn dostanie się do oka niestety szczypie i potem widzę wszystko jak za mgłą. Do samej twarzy jest bardzo dobry, świetnie zmywa podkład i resztę ustrojstwa. Powiem tak ja zawsze używam mleczka do demakijażu Celia i ono nie doczyści nam całkowicie twarzy tak jak to zrobi właśnie ten micel. Ogólnie z produktu jestem zadowolona. Myślę jednak że jestem ciekawa innych tego typu płynów. Teraz będę używała zachwalanego micelka z Biedronki ale mam chrapkę jeszcze na tego z L'oreal.
Tutaj kosmetyki które próbowałam nim zmyć:
A oto efekt po jednym przetarciu - a zaznaczyć muszę że leję go dość sporo na płatek - tuszem na samych oczach tak dobrze sobie nie radzi :)
A utaj wszystkie kosmetyki które próbowałam zmyć (tylko bazy brakuje ):
1. Paletka cieni do powiek - AVON
2. Czarny tusz SuperFULL zAVON
3. Kredka do oczu opalizująca - khaki AVON
4. Błyszczyk do ust AVON - nazwa koloru się zmazała ale coś z Peach było :)
5. Złoty eyeliner AVON
6. Baza pod cienie AVON

Jak widać najgorzej poradził sobie z cieniami które były wzmocnione bazą - a tak ogólnie jest dobrze.
Ja jednak nie planuję do niego wracać.

A Wy jakie płyny micelarne lubicie stosować?

Pozdrawiam!
Aga!!!

środa, 20 listopada 2013

Rumiankowy relaks od Grenn Pharmacy!

Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was recenzję kremu do rąk Rumiankowego firmy Green Pharmacy:
Opakowanie: Jak widać na zdjęciu typowe dla tej firmy - zwykła tubka z zakręcaną nakrętką - zdecydowanie lepsze rozwiązanie byłoby gdyby miał on zatrzask. Dla mnie istotne jest że tubka się nie zniekształca a ilość jaka pozostała mi do końca opakowania jest niewielka.
Konsystencja: Krem jest kolorku białego o lekkiej formule. Nie ma najmniejszego problemu z wchłanianiem się jego w skórę rąk lecz jednak dla bardziej wymagających może być zbyt lekki.
Moja opinia: Po pierwszych ochach i achach niestety przyszło otrzeźwienie. Może i sam krem nie jest zły ale zdecydowanie nie nadaje się na tą porę roku czyli chłody i wiatry. U mnie zużywa się ekspresowo ponieważ nakładam jego bardzo dużą warstwę na ręce i zakładam rękawiczki - a taki rytuał odprawiam zazwyczaj na noc. I tutaj muszę przyznać ze dobrze sobie radzi z nawilżeniem i sama skórą rąk jakoś nie przesusza mi się nagminnie przez cały dzień. A co mnie jeszcze urzekło w kremie to zapach rumianku. Właśnie taki jego zapach pamiętam choć nie każdemu może on się podobać. Ogólnie sam krem nie jest zły ale ja myślę że prędzej do niego wrócę wiosną jak będzie cieplej. Przypuszczam że moim błędem było otwarcie go teraz ale nie żałuję a firmę bardzo lubię ponieważ ma kosmetyki dobre i do tego tanie.
Co nieco od producenta:
Jak zwykle dla zainteresowanych skład:
Dostępność: Drogeria Natura

Cena: w granicach 3-5zł zależy czy jest promocja

Miałyście może ten krem?
Jakie są wasze wrażenia?

A i jeszcze chciałabym Wam wspomnieć o spotkaniu blogerek, które ma się odbyć w Gliwicach więcej na ten temat informacji otrzymacie u Testerki z Hipciem (kliknijcie na link).

Pozdrawiam!
Aga!!!





wtorek, 19 listopada 2013

Babciowe perfumki które trzeba było zużyć :)

Witajcie!

No jak zwykle troszkę ponarzekam bo jakby mogło być inaczej. Zdecydowanie coś mi się poprzestawiało bo codziennie śpię w granicach godzin 19 - 20 a budzę się ok 23-ciej i oglądam filmy. A ciekawi mnie czy któraś z Was ma również problemy z gorszym samopoczuciem. U mnie totalna masakra stawy bolą przeokrutnie i ogólnie samopoczucie nie należy do najlepszych, mam tylko nadzieję że neurolog do którego idę w poniedziałek coś mi na to poradzi :)

Ale dość narzekania i pora na babciową perfumkę a jest nią:
RARE GOLD - Avon
Opakowanie: szklany flakonik z atomizerem. Ogólnie prezentuje się przyzwoicie ale lepiej uważać żeby nie spadły na kafelki bo może być mało przyjemnie.

Konsystencja: Jak to bywa przy perfumach wodnista.
Kategoria: kwiatowo - orientalna.

Nuty zapachowe: kwiat pomarańczy, bursztyn, drzewo sandałowe.


Moja opinia: Teraz możecie się czepiać dlaczego babciowa. Ja zawsze kojarzę sobie babcie właśnie z takimi duszącymi perfumami. Dla mnie zapach jest za ciężki ale akurat na tą porę roku się sprawdza. Faktem jest że  na ubraniu trzyma się nienagannie cały dzień a nawet na drugi wyczuwam aromat tej perfumy. Dla mnie bardzo trwała ale jednak zbyt uciążliwa. Używam jej już troszkę czasu i zdecydowanie na długo mi wystarczyła bo na ponad dwa miesiące i jeszcze troszkę jej mam. Chociaż widać że chcę ją jak najszybciej zdenkować bo to nie mój zapach. Duży plus za trwałość a resztę jakoś muszę ścierpieć :)

Dostępność: Konsultantki AVON, allegro

Cena: w zależności od katalogu ok 40zł

Oczywiście ten zapach mi może się nie podobać ale innej osobie przypadnie do gustu :)

Miałyście któryś zapach z tej serii?

Pozdrawiam!
Aga!!!