sobota, 31 maja 2014

Morela i masło shea boski zapach ahhhh :)

Witajcie!

Dziś no właśnie będzie o żelu pod prysznic z AVON Morela i masło shea. Sama nie zdecydowałam się na jego zakup a wygrałam u Doroty i muszę powiedzieć że pomimo wszystko się nie zawiodłam - no bo niestety za serią Naturals z AVON nie przepadam. A prezentuje się on tak:
Opakowanie: Plastikowa butelka z dość twardego tworzywa no czasami ciężko cokolwiek z niej wycisnąć a szczególnie pod sam koniec. Pojemności 200 ml. Zamykana na "zatrzask" u mnie stoi otwarta bo niestety dość ciężko się on otwiera a paznokcie ostatnio mi trochę kruszeją więc staram się o nie dbać i ich nie przemęczać :)






Konsystencja: Żel jak widać jest dość gęsty dlatego z połączeniem z twardą butelką ciężko go czasem wydobyć. Ale zapach ma po prostu boski i wybaczam mu wszystko inne. Kolor żółto-złoty z perłowym połyskiem. Pewnie gdyby był dostępny to bym sie w niego zaopatrzyła :)






Co nieco od producenta:
 Skład:
Moja opinia: Bardzo polubiłam ten żel za zapach który czuje się podczas kąpieli. Z reguły stosowałam go na gąbkę choć czasami wlewałam bezpośrednio pod strumień wody aby ciut dłużej rozkoszować się zapachem. No i niestety w każdej formie stosowania kiepsko się pienił. Ale zapach wszystko wybacza i co jeszcze ważne nie wysuszył mojej skóry co daje kolejny plus. Także w tym wypadku zaskoczyłam się pozytywnie. No i właśnie jako jedyny żel który używałam z serii Naturals nie czułam chemicznego polotu w tle. Dla mnie świetny żel choć raczej już niedostępny :)
Moja ocena: 4/5
Cena i dostępność: z dostępnością będzie ciężko a kupić go można było za ok 10zł

Teraz to bym z chęcią sobie sprawiła jakiś chłodzący żel bo w upały znowu będzie kiepsko.

Pozdrawiam!
Aga!!!

czwartek, 29 maja 2014

Paczuszkowo i zakupowo :)

Witajcie!

A dziś chciałam się pochwalić moją ostatnią wygraną u Lady In Purplee w której mogłam sobie wybrać kosmetyki z marki własnej ROSSMANNa a co to było będzie na poniższych zdjęciach. Najpierw jednak chciałam Wam pokazać jak wszystko zostało pięknie zapakowane:
Prawda że cudne pudełko - oczywiście znajdzie swoje nowe zastosowanie niebawem :)
A wszystko było tak zapakowane w środku:
A teraz kompletna zawartość pudełeczka :
1. ISANA MED mleczko do ciała skóra wyjątkowo sucha i napięta, UREA 10% 250ml
2. ISANA lotion do rąk Moments of Sense z pompką 300ml
3. Isana Gel - żel do golenia sensitive - 150ml
4. Rival de Loop Age Performance Detox - krem na dzień 50ml
5. Welness&Beauty peeling do ciała masło shea i olejek migdałowy 300g.
6. Fusswohl olejek pielęgnacyjny do stóp 100ml
7. Alerra maska do włosów zniszczonych i suchych granat i aloes
8. Alterra olejek do ciała brzoza i pomarańcza 100ml

A Wam podoba się zawartość mojego pudełeczka ?

Ale oczywiście zakupów nie mogło zabraknąć:
AVON:
1. Clearskin - pianka do mycia twarzy - zakupiona dla P. ale znając życie sama będę ją używała 2 sztuki ok 18zł
2. Clearskin - kremowy żel do mycia twarzy z 2% kwasem salicylowym - pisałam już o nim sama nie używam ale mój P. mocno chwali a że zapas się skończył to kupiłam kolejne opakowania 2 sztuki ok. 18zł
3. SOLUTIONS naprawcza emulsja na noc - jakoś kremów na noc nie posiadam i miałam chęć ją wypróbować - koszt ok 13zł
4. Pur Blanca elegance - na pachnącej stronie bardzo mi się spodobała więc za 19,99zł postanowiłam wypróbować :)
5. SOLUTIONS krem do biustu - łaziłam ostatnio po drogeriach i na nic nie mogłam się zdecydować a że kiedyś go kupowałam to postanowiłam zaryzykować - kosztowała 16,99zł
6. COLOR TREND - szminka poppy love w odcieniu czerwieni kurcze dziwnie się czuję jak nią pomaluję usta także na co dzień się nie nada ale na wyjścia już tak - koszt 5,99zł
7. Komplet 5 bransoletek zakupionych z mini katalogu za 19,99zł - świetnie sie prezentują no i lubię takie gadżety :)
Miały być jeszcze kredki do oczu ale jakoś zrezygnowałam :)
A teraz zakupy z TESCO, Biedronki i Natury:
8. DOVE odżywczy żel pod prysznic mleczko migdałowe z hibiskusem 2 x 500ml - po pierwsze była promocja i dwa kosztowały 16zł po drugie akurat na produkty DOVE miałam kupony rabatowe więc oba żele w ostatecznym rozrachunku kosztowały mnie 8zł - no powiedzcie sami byście wzięli :)
9. SORAYA - peeling morelowy do twarz ja go uwielbiam choć w nowej odsłonie nie miałam - a że w Biedronce był aktualnie tani czyli kosztował 8,99zł wzięłam jeden na zapas :)
10. Natura oczywiście gdyby nie fakt ze byłam w TESCO to bym nie wiedziała że była akurat promocja lakierów 1+1 gratis, a że z Catrice nigdy nie miałam skusiłam się i za te 4 sztuki zapłaciłam 21zł (poniżej zbliżenie kolorów)
1. Top Coat pięknie się mieni - cudo :)
2. 20 Meet Me At Coral Island
3. Piasek z limitowanej edycji C01 So Classy
4. Piasek z limitowanej edycji C05 L'Orange
Cudne są bo już nimi pomalowałam pazurki ale za dużo nie powiem :P
I jeszcze gorące zakupy z dziś które poczyniłam w Biedronce - a poszłam tylko na wyprzedaż książek która trwa od 29-05 do 11-06 :) i mam cichą nadzieję że coś jeszcze dołożą .
Zakupy kosmetyczne :/
11. Lirene aktywny balsam antycellulitowy - miałam starszą wersję i lubiłam a tą wzięłam no bo cóż kosztował 5,99zł (ze mnie sroka na ceny)
12. Bielenda - peeling do ciała arbuzowy - aktualna cena 4,99zł
13. Agan oil - ponoć dobry więc za 2,99zł warto wypróbować :)
No i książki każda po 4,99zł:
14. Inea Bushnaq - Baśnie arabskie - zbiór opowiadań wydany przez National Geographic
15. Lene Kaaberbol - Niezwykły dar Diny - fantasy ale skoro pisze że nie tylko dla młodzieży to wzięłam :)
16. Marina Lewycka - Dwa domki na kółkach - wydała mi się godna uwagi :)
Ale oczywiście zrobiłam nalot na dwie Biedry bo w jednej nic ciekawego nie było i parę książek na krzyż a w drugiej wszystko wymieszane w ogromnym koszu i ledwo cokolwiek można było wyszperać ciekawego :/

Także to koniec nowości i zakupów - i teraz już nic mnie raczej nie skusi - no właśnie raczej :)

Miłego popołudnia!
Aga!!!

wtorek, 27 maja 2014

Lactacyd Femina - emulsja do higieny intymnej - wybawienie :)

Witajcie!

Bardzo dziękuje za ostatnie słowa otuchy co do mojej koszatniczki - no niestety zwierzaki wiecznie nie będą żyły ale wolałabym by była to śmierć naturalna :/ Ale wiecie co nie będę Wam o tym truła i od razu przejdę do tematu postu a mianowicie:

Lactacyd - emulsja do higieny intymnej - do codziennego stosowania.

Opakowanie: Emulsja zamknięta jest w kartonowym pudełku czy kupujemy wersję 200 ml czy też 400 ml (ja posiadam obie). Niestety sam plastik w którym jest produkt należy do tych twardszych z których czasami ciężko go wydobyć - dlatego między innymi zakupiłam większą wersję w Biedronce bo ona właśnie posiadała pompkę. Opakowanie jest białe z minimalistyczną grafiką i pomarańczową zatyczką - właśnie ona jest typu 'zatrzask' no i można sobie nieźle poharatać nią paznokcie więc ja często otwieram ją zębami :) Wersja z pompką jest już bardziej minimalistycznie kolorowa aczkolwiek i tak bardziej do mnie przemawia.







Konsystencja: Jak widać jest to dość gęsty żel biało - perłowy. Pieni się rewelacyjnie i jest bardzo wydajny. Ja to małe opakowanie używam od marca (może nawet lutego) i jeszcze nie dobiło dna. Wersja z pompką trafiła do mnie bo była między innymi na nią promocja a po drugie złamałam rękę i ciężko było mi tamten żel wydobyć a żeby spływał do kanału też było szkoda :/ Oba żele są takie same różnią się tylko pojemnością i zamknięcie. Zapach ja albo mam zwidy ale wyczuwam rumianek - jak dla mnie jest to bardzo świeży zapach który umila mi mycie :)

Co nieco od producenta:
I jeszcze skład:
Moja opinia: Nie powiem, że sięgnęłam po niego w momencie jak zaszkodziła mi Ziaja intima z kwasem laktobionowym i nie wiedziałam czym się ratować. Ta emulsja nie zawiodła mnie a wręcz bardzo pomogła. Wszystko się unormowało i co najważniejsze problemy nie powróciły. Zapach bardzo mi odpowiada bo jest świeży i dość długo się utrzymuje. Zdecydowanie najwydajniejszy produkt jaki miałam do tej pory. Myślę że wpisze się na stałe do mojej pielęgnacji aczkolwiek nadal będę testować inne produkty bo jeszcze parę żeli mam w zapasach. Oby tylko się nie przytrafiło abym musiała do niego wracać z podkulonym ogonem. Oczywiście do zakupu skłoniły mnie pozytywne opinie i ja jak najbardziej się do nich przyłączam.
Cena: Mała buteleczka kosztuje ok 10-12 zł zaś duża ok 15 zł.
Dostępność: Drogerie, markety, dyskonty.
Moja ocena: 5/5

A Wy lubicie tą emulsję czy macie innych ulubieńców w tej dziedzinie higieny?

Nie wiem jak u Was ale u mnie dziś coś deszcz popaduje co jakiś czas no i co za tym idzie stawy dają o sobie znać :/

Miłego dnia!
Aga!!!

sobota, 24 maja 2014

DOVE linia Nutritive Solutions - szampon i odżywka.

Witajcie!

Dziś chciałam przedstawić Wam duet szampon i odżywkę z DOVE Nourishing Oil Care z Linii Dove Nutritive Solutions. Zaczęłam używać tego zestawu po 3 miesiącach stosowania mocno ziołowych specyfików które trochę przesuszyły mi włos. A jak się sprawdziły te produkty z DOVE poczytacie poniżej.
Tak się prezentują oba kosmetyki:
Opakowanie: Opiszę oba produkty ponieważ jak widać na zdjęciu różnią się tylko tym że odżywka stawiana jest na 'głowie' i ma pojemność 200 ml a szampon ma pojemności 250 ml. Dla mnie byłoby lepiej jakby obie były takie same bo zużyłabym oba produkty jednocześnie a tak odżywki mam jeszcze na jedno użycie a szamponu na kilka może nawet kilkanaście. Zamknięcia typu 'klik' z wgłębieniami dzięki którym nasze paznokcie nie ucierpią a także nie ma sytuacji w których by się zacinały. Plastik gruby i mam wrażenie że w przypadku szamponu czasami trochę przedobrzymy w wyciśnięciu go.
Zamknięcie i konsystencja szamponu:
Jak widać kolor ma żółty ze złotymi drobinkami. Ni gęsty ni rzadki - taka ilość spokojnie wystarcza na dwa a nawet trzy mycia włosów. Pachnie tak słodkawo - choć ja nie jestem w stanie określić co by mi ten zapach przypominał. Pieni się bardzo mocno - choć ziołowe szampony lepiej oczyszczają włosy. Ten nie jest zły a wręcz na samym początku bardzo byłam z niego zadowolona a teraz trochę zbyt obciąża mi włos ale nie jest tragiczny. Po umyciu głowy włosy są sypkie i zdyscyplinowane - bez odżywki nie używałam :)
Zamknięcie i konsystencja odżywki:
Odżywka zaś jest koloru jasno żółtego i ma identyczny słodkawy zapach jak szampon. Na początku świetnie mi dyscyplinowała włosy aczkolwiek dziś je trochę obciąża (myślę że dodatkowo upały skracają świeżość włosów). Niestety dość sporo należy jej nałożyć na włosy żeby był fajny efekt. Producent pisze aby trzymać ją 1-3 minut mi się czasami zdarzało 30 min trzymać i też było OK. Na początku włos jest świetny i sypki lecz następnego dnia niestety już jest oklapnięty. Choć nie są to włosy tłuste a takie jakby obciążone. Myślę że więcej do niej nie wrócę.
Skład szamponu:












Co nieco od producenta o szamponie:













Co nieco o odżywce oraz skład (jego część uzupełnię obok ponieważ nijak dobre zdjęcie mi nie chciało wyjść ):
  Benzyl Alcohol, ButylphenylMethylpropional, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Linalool, CI 17200, CI 19140, CI 42090

Na samym początku składu alkohol le i nieopodal widać już olejki. Myślę że skład sporo za długi ale znawcą jakimś nie będę. Mój błąd nadal zdarza mi się kupić coś pod wpływem impulsu nie patrząc właśnie na skład :/




Cóż no więcej opisywać duetu nie będę jak zaczynałam do używać w marcu i były jeszcze chłodniejsze dni spisywał się świetnie i włosy miałam po nim świeże nawet dwa dni - teraz myślę że z upałami średnio im się współpracuje choć do najgorszych produktów nie należy. Miałam chęć jeszcze na tą niebieską serię Intense Repair :)
Moja ocena:  3,5/5
Dostępność:  doz.pl, markety, drogerie
Cena: w doz.pl zapłaciłam ok 7zł za sztukę - w drogeriach przypuszczam że ok 10 zł za jeden produkt zapłacicie.

Nie była zła przygoda ale teraz wracam do olejków i ziołowych szamponów oraz lekkich odżywek bez spłukiwania :)

A Wy miałyście te produkty ?

Gdybym o czymś zapomniała napisać a was interesuje to piszcie w komentarzach na pewno odpowiem :)

U mnie leje od wczoraj i burze przelotne są - także wracam zaraz do książki aktualnie czytam opowieści z Narnii - lekka fantastyka dla dzieci ale co tam dzieckiem jest sie w końcu całe życie :)

Pozdrawiam cieplutko!
Udanego weekendu!
Aga!!!

czwartek, 22 maja 2014

TESCO - sól do kąpieli owocowa - all about beauty - oraz niemiłe wydarzenie.

Witajcie!

Jak zwykle miałam pisać częściej a tu kicha. Teraz mam nawet porządniejsze wytłumaczenie dlaczego ale o tym na końcu posta :/

A dziś opowiem co nieco o owocowej soli do kąpieli z TESCO - ALL ABOUT BEAUTY
Opakowanie: Plastikowa buteleczka zakręcana nakrętką - która służy nam do odmierzania ilości produktu. Ja wsypywałam do wanny 2 lub 3 nakrętki a sól pomimo wszystko wystarczyła mi na ok 3 tygodnie stosowania. Koloru krwiście czerwonego - woda również była zabarwiona na czerwono.:)
Konsystencja: Trochę dziwna ta sól bo nie posiada kryształków a takie pudrowe drobinki, które w wodzie chwilę się rozpuszczają. Zapach ma oczywiście owocowy który unosi się w łazience podczas kąpieli. Ja dolewałam do wody trochę żelu do kąpieli aby ciut piany wytworzyć - choć na te 5 minut :)
Co nieco od producenta:
Skład:
Moja opinia: Sól taka nisko półkowa. Rewelacji nie ma choć umila jakoś kąpiel. Wydajność również dobra. Ale ja osobiście raczej do niej nie wrócę. Wodę zmiękcza choć jak pisałam ja zawsze ciut żelu bądź płynu do kąpieli jeszcze trochę dolewałam. Rozpuszcza się do samego końca nie pozostawiając nic drapiącego na dnie wanny.
Moja ocena: 2,5/5
Cena: ok 4 zł
Dostępność: TESCO

Z braku laku można kupić.

A teraz co się u mnie wydarzyło. Wczoraj zachorowała mi jedna koszatniczka, którą jakimś cudem udało sie odratować jednak w stadzie miałam ich 3 - bo czwarta żyje osobno. No właśnie żyły trzy bo przed chwilą jedna mi zdechła. Pomimo próbowania odratowania jej nie byliśmy w stanie jej pomóc. A co sie z nią stało od rana była osowiała więc wyciągnęłam ją z klatki i poiłam przez strzykawkę, o jakimkolwiek jedzeniu nie było mowy. Ogólnie wody więcej mi wypluwał niż łykała ale walczyliśmy do końca. U mnie w mieście niestety nie ma weterynarza który znałby się na gryzoniach. Myślę że to jakieś zatrucie ale no cóż :/ Także smutna jestem bardzo i dzis już nie ale jutro idę zakopać ją na działkę obok szynszyla którego musiałam uśpić w tamtym roku. Nie wiem ale tak sobie myślę że 3,5 roku życia to jak na koszatniczkę dość sporo. Ach nade mną ostatnio krąży jakieś fatum normalnie. Najgorsze jest patrzenie na konanie. Smutno mi bardzo dlatego tak okrojona recenzja ale to co najważniejsze myślę ze ujęłam. Mam tylko nadzieje że reszcie mojej z mojej gromadki nic już nie będzie :/

Pozdrawiam Was ciepło!
Aga!!!

wtorek, 20 maja 2014

Kolastyna - brązujący balsam do ciała .

Witajcie!

Dziś o balsamie o którym mam mieszane uczucia - ale więcej poczytacie poniżej.

Kolastyna - balsam brązujący, nawilżający z ekstraktem z orzecha włoskiego i masła kakaowego.
Opakowanie: balsam zamknięty jest w brązowym, twardym, plastikowym opakowaniu. Pojemność 250 ml. Zamykany jest na 'zatrzask' który nie zacina się i w sumie działa do samego końca użytkowania. Buteleczka nie jest przeźroczysta więc ciężko nam sprawdzić ile go pozostało - choć pod światło co nieco widać.
Konsystencja: Balsam ma kolor biały, jest bardzo gęsty - choć bez problemu się wchłania. Ja mam duże ale do zapachu - czuję jakby coś zjełczało ale ciężko m stwierdzić co.
Co nieco o samym produkcie:
Skład:
Moja opinia: Balsam jak balsam ani krzywdy nie robi ani też nie ma spektakularnego działania. Brązowienia skóry nie zauważyłam ale przez sam zapach no nie używam go codziennie - szczególnie że teraz męczę się z dwoma śmierdziuszkowatymi balsamami. Przyjemności ze stosowania zapomnijcie. Ale faktycznie wchłania się bardzo szybko i do tego  nie robi żadnych smug. Skóra po jego zastosowaniu jest miękka i delikatna - tylko zapach utrzymuje się bardzo długo co dla mnie jest na duży minus - dlatego najczęściej stosuję go na noc przed snem ale co z tego jak rano po przebudzeniu nadal go czuć :/ Osobiście nie wrócę do niego bo jeśli mam mieć już parafinę na początku składu to choć w przyjemnie pachnącym kosmetyku. Mi osobiście parafina szkody nie robi ale nie ukrywajmy skład nie zachwyca. Jestem na nie. Teraz mam jeszcze dwa balsamy brązujące czekające w kolejce jeden z Bielendy a drugi z Sorayi - ciekawe jak one się sprawdzą.
Moja ocena: 2,5/5 (niestety zapachu nie przeboleję)
Cena: kupiony w promocji w Auchan za 3,50 zł
Dostępność: Drogerie i markety.

A Wy miałyście go?
Może jesteście w stanie polecić balsam brązujący który nie 'śmierdzi'?

Muszę bardziej regularnie tu bywać - ale wczoraj byłam padnięta - pobudka o 5 rano i multum papierkowej roboty z czego i tak ze wszystkim się nie wyrobiłam :/

Mam nadzieje, ze u Was tak jak u mnie piękna i słoneczna pogoda :)

Pozdrawiam!
Aga!!!

sobota, 17 maja 2014

Haul zakupowy - jak zwykle dużo ale w jak korzystnych cenach :)

Witajcie!

Nie wiem jak u Was ale u mnie ostatnio pogoda nie rozpieszcza ciągle pada co raczej nie wpływa na dobre samopoczucie. Zakupów raczej często nie robię ale raz w tygodniu co nieco wpadło do mojego koszyka coby za nudno nie było :)
A teraz pokażę Wam co upolowałam i mniej więcej w jakich cenach:
Zakupy no właśnie robiłam gdzieś od ok 10 kwietnia do ostatniej promocji w Rossmannie lakierowej.

Pierwsze zakupy z Biedronki i Rossmanna:
W Biedronce skusiłam się na:
1. Lactacyd emulsja do higieny intymnej, wersja z pompką o pojemności 400ml - to było zaraz jakoś po złamaniu ręki i miałam wtedy problem z normalnym użytkowaniem produktów, akurat była promocja i zapłaciłam 12,89 zł
2. Garnier dwa kremy matujące z ekstraktem z łopianu - koszt jednej sztuki 7,99 zł
3. Farmona szampon łopianowy został się jeden i kosztował 3,99 zł
4. Farmona Tutti Frutti masło do ciała mus do ciała mango i brzoskwinia - w zawrotnej cenie 5,99 zł
5. Zestaw dwóch żeli z Białego Jelenia + mydło w kostce - wszystkie hypoalergiczne - 9,99 zł
W Rossmannie:
6. Green Pharmacy  - szampon do włosów osłabionych i zniszczonych z rumiankiem lekarskim - 5,39
Kolejne zakupy w aptece DOZ - totalnie przypadkowe:
7. Dwa żele AA Energizujące - nie ma się co dziwić skoro 1 sztuka kosztowała 2,70 zł
8. Fitomed - odżywka regenerująca ekstra ziołowa - kupiłam szampon więc do pary wzięłam odżywkę - akurat była promocja i kosztowała 7,89 zł
9, Farmona Jantar - 10,49 zł tyle kosztował - póki co nie stosuję bo nadal mam wcierki od dermatologa a nie chcę przeginać z ilością kuracji :)
Kolejne zakupy z Kauflanda, Rossmanna i AVON:
W Kauflandzie małe zakupy ale skusiłam się na:
10. Signal pastę wybielającą do zębów - koszt jednej 2,69 zł - dawno nie miałam ale o wiele mniej wydajna niż Smile z Biedronki
Z Rossmanna:
11. Maseczkę peel-off 2 sztuki, oliwkową 2 sztuki oraz truskawkowo - jogurtową 2 sztuki - koszt jednej 0,99 zł
12. Chusteczki nawilżone Babydream - akurat z zapasów otworzyłam ostatnie opakowanie a te były w promocji dwupak za 6,99 zł - ciekawe jak wypadną :)
I AVON:
13. Zestaw kremów ANEW 35+ - za zestaw zapłaciłam 25 zł więc żal było nie wypróbować - bo ceny regularne są dość spore.
13. Woda toaletowa Summer White Sunrise - 14 zł - ale ta raczej pójdzie do bratowej za maskę Kallos - ja i tak mam spory zapas perfum :)
14. ColorTrend korektor light - przypuszczam że i tak pójdzie na sprzedaż bo nie wiem co mnie podkusiło żeby go kupić
15. SuperSHOCK tusz do rzęs - promocja dla konsultantek przypuszczam że za 1zł każdy by wziął :)
16. Pędzel do różu - kosztował mnie ok 15 zł - niebawem dodam recenzję wszystkich trzech zakupionych pędzli :)

Apteka Gemini - weszłam kupić różne maści i tabletki przeciwbólowe ale wiadomo ciężko tak wyjść bez kosmetyku skoro jeszcze ceny przystępne :)
17. ZIAJA krem nawilżający matujący 25+ - chwalony więc postanowiłam wypróbować a kosztował 8,29 zł  - u mnie jest ciężko dostępny stacjonarnie
18. Ziaja maska intensywna odbudowa - chęć wypróbowania za cenę 5,39zł 200 ml
19. Ziaja szampon intensywna odbudowa - zakup do kompletu w cenie 5,89 zł 400ml
20. Decubal zestaw z krótkim terminem ważności czyli pianka do mycia twarzy i krem do rąk - cena 14,99 zł
21. Ziaja krem do rąk do skóry szorstkiej z olejkiem z pestek winogron - 5,29 zł - u mnie stacjonarnie nigdzie go nie znalazłam'
22. IWOSTIN emulsja matująca - również krótki termin ważności i spora pojemność 75 ml - w cenie 18,99 zł
+ jako gratis parę próbek :)

 23. Garść wspomagaczy przeciwbólowych i alergicznych - chociażby allertec kosztował 4,09 zł a Naproxen w niebieskim kartoniku 4,39 zł ceny zdecydowanie przystępne
24. Ziaja krem do twarzy z olejkiem z pestek winogron - próbka wystarczyła mi na tydzień i tak mi się spodobał ze kupiłam pełnowymiarowe opakowanie - koszt 8,29 zł.
Kolejne zakupy Szachownica, Biedronka i POLOmarket:


 25. W Szachownicy i Biebronce w końcu kupiłam skarpetki do pantofli bo masakra jakaś :)
26. A w Polo szczoteczki do zębów Oral-B - tych jeszcze nie miałam a wydają się ciekawe - a cena 8,99 zł.
Kolejne zakupy Rossmann:


 27. trzy żele OS każdy w innej nucie zapachowej - a do tego cena za sztukę 3,59 zł - kupowałam je w 2 różnych Rossmannach i w każdym inne zapachy były w promocji :)
28. Wellnes&Beauty płyn do kąpieli kakao i jojoba - za 2,19zł warto wypróbować
29. Farmona kremowy peeling karmel & cynamon - uwielbiam za zapach jedno opakowanie mam otwarte więc jak kosztował 6,19 zł to wzięłam na zapas :)
Kolejne Rossmannowskie zakupy + gift :)


 30. Farmona masło do ciała słodkie cappucino i tiramisu oraz szarlotka z bitą śmietaną i cynamonem w CND każdy po 7,59 zł
31. Dwa lakiery Lovely każdy za ok 3zł jeden nudziak i jeden takie bordo z drobinkami - zobaczymy czy się polubimy :)
32. Miss Sporty lakier klasyczna czerwień - akurat moja wyląduje już w denku także miałam jej brak kosztował również co ok 3 zł :)
33. Wibo taka dziwna zieleń ten lakier ale za 1,50 zł wzięłam jak się nie sprawdzi to oddam :)
34. Alterra masło kakao i winogron - w CND kosztowało 5,69 zł także ja uwielbiam mazidła do ciała i jedno miesięcznie ląduje w koszu także postanowiłam wypróbować.
Z zakupów już wszystko a maskę Kallos - crema al latte dostałam bo u siebie stacjonarnie dużej nie kupię a mała się nie opłaca :)

Także jeśli ktoś dotrwał do końca to oj sporo się tego nazbierało i w końcu muszę wrócić do pracy bo zbankrutuję - choć wiele pokazanych prze zemnie kosmetyków nie była jakaś droga. W sumie na całość czyli ok 50 kosmetyków zapłaciłam 280zł - hmmm oj zakupoholizm to ja mam chyba we krwi - oczywiście zakupów do końca miesiąca większych nie planuję choć z AVON złożyłam zamówienie ale tam bardziej biżuteria i produkty do oczyszczania twarzy dla mojego P - ale wiadomo przy okazji pewnie i dla mnie coś wpadnie do koszyka :/

Także drogerie omijam szerokim łukiem i staram się kupować mniej. Choć w sumie to są zakupy z 1,5 miesiąca także nawet jakieś tragedii nie ma - ale przydałoby się zastopować bo miejsca brak :)

Życzę Wam pogodniejszego weekendu niż u mnie!

Pozdrawiam!
Aga!!!


czwartek, 15 maja 2014

All about beaty - mleczko do demakijażu - oraz łokciowa aktualizacja :)

Witajcie!

Jakoś trzy dni musiałam wstawać o 5 rano więc nie bardzo miałam chęć na pisanie a do tego ćwiczę ten mój nieszczęsny łokieć żeby w końcu do pracy wrócić :)

Ale teraz wracamy najpierw do:
All about beauty - mleczko do demakijażu skóra wrażliwa i sucha
Opakowanie: Plastikowa buteleczka z twardego tworzywa. Ja ją mam ok 1,5 roku i po wielu upadkach nic się z nią nie stało. Zastanawia mnie ten czas na zużycie kosmetyku po otwarciu bo jest to aż 30m - hhhmmm. A zamknięcie ma typowe na zatrzask które również jest bardzo solidne a do tego nie zacina się więc nie musimy  obawiać się o nasze paznokcie :) Pojemność 200ml.
Konsystencja: Jak widać dość gęste i taka ilość wystarcza na dwa waciki - jednym z nich zmyję makijaż oka a drugim pozostałości podkładu z twarzy. Wydajne. Ma taki mleczny zapach taki nijaki mi jednak nie przeszkadza. Nie ma możliwości aby się go wylało zbyt dużo na płatek.
Co nieco od producenta:
Skład:
Moja opinia: Bardzo dobrze zmywa makijaż i nie tworzy nam 'pandy'. Dla mnie ogromny plus za to że nie podrażnia oczu - tak jak dzieję się to u mnie w przypadku miceli. Oczywiście płatkiem nie trę oka a przykładam żeby rozpuścił makijaż i dopiero później przecieram. Nigdy nie widziałam 'za mgłą' po jego zastosowaniu ani nie łzawiły mnie oczy. Powiem że tyle dobrego nie spodziewałam się po produkcie z TESCO ale jak widać czasami można natrafić na coś ciekawego. Ja po demakijażu mleczkiem zawsze używam jeszcze do stonizowania twarzy micelka bądź toniku a jako trzeci krok myję ją pianką bądź żelem. Ja jestem na tak choć zakup był typowym przypadkiem :)
Moja ocena: 4/5
Cena: ok 5 zł
Dostępność: TESCO

A teraz mój łokieć wygląda po 5 tygodniach tak:
 Jak widać nadal opuchnięty ale dzięki temu że nie był długo w gipsie to jest ruchomość. No rękę wyprostuje ale wygina mi się samoistnie do zewnątrz a łokieć do wewnątrz. Bambo wygrzewa chore miejsce więc jest OK. Także jeszcze do końca miesiąca pochoruję chyba że od 26-05 uda mi się załatwić zabiegi to do 08 czerwca polabuje ale czas wracać konkretnie do pracy i papiery uporządkować bo to że wszelkie oferty i tego typu historię robię to nie znaczy że nie czeka na mnie kilka stosów papierów do uporządkowania. Na razie ucichło o nowym pracowniku - ale wiadomo żeby kogoś przyjać to trzeba go przeszkolić. A ręka boli jak prostuję- ortopeda powiedział że -  mam sobie pół kilo cukru do ręki przywiązać żeby samoistnie się prostowała. Niestety po takim zabiegu to nadgarstek mnie jak pierun boli. Ale myślę ze jest i tak całkiem nieźle :)
I to dziś na tyle - :)

A wy miałyście może to mleczko?


poniedziałek, 12 maja 2014

Przecież teraz nie może zabraknąć pielęgnacji stóp :)

Witajcie!

Aj nie myślcie sobie że stopy wam pokażę - ale kuta częściowo to już tak - kurcze mogłam jego łapy sfotografować :)

A teraz zaczynamy od Sprayu odświeżającego stopy z AVON - no lawendowy jest :)
Opakowanie: plastikowa buteleczka z atomizerem (u mnie działał do samego końca - i nie trafiłam do tej pory na felerny).  Lubię te spreye odświeżające do stóp choć mogłoby się ich trochę mniej rozpylać na raz. Butelka nawet po upadu nie uszkadza się - czyli jest trwałą. Z tyłu za tło posłużył Bambo :)
Konsystencja: Po rozpyleniu typowo wodnista ale o pięknym zapachu lawendy - nie nachalny a wręcz delikatnym - dla mnie rewelacja (choć wiem ze nie każdy lubi ten zapach). A na zdjęciu Bambo w całej okazałości widać cztery łapy a nawet kitę :) Później niestety się obraził i przemieścił :)
Co nieco od producenta:
Skład:
Moja opinia: Firma ogólnie wypada różnie se spreyami do stóp jednak tego używam nie pierwszy raz i jest w stałej ofercie. Fakt odświeża ale wiadomo ze do nawilżania najlepiej użyć kremu. Jak dla mnie daje ukojenie kiedy odczuwam pieczenie stóp bądź czuję ze mam je zmęczone. Wiadomo że sporo firm proponuje nam tego typu kosmetyki jednak nie przemawiają do końca do mnie 'dezodoranty' do stóp. Zresztą uwielbiam zapach tego produktu więc co jakiś czas go nabywam - choć aktualnie trochę próbuję uszczuplić zapasy. Spray bardzo fajny ale jako odświeżenie do nawilżenia najlepiej użyć kremu. Z wydajnością jest średnio bo przy codziennym używaniu wystarczy nam go na ok miesiąc - ja przy nieregularnym stosowałam go 3 miesiące :) Akurat tutaj faktycznie chłodzi stopy przez co właśnie tak fajnie odczuwa się ulgę :)
Dostępność: AVON - konsultantki, internet
Cena: ok 10zł
Moja ocena: 4/5

Kolej na drugi produkt czyli La Fresh Beutisa - krem do stóp zawierający środek antygrzybiczny.
Opakowanie: Plastikowa tubka - no z dziwnego trochę plastiku - zamykana na 'zatrzask' który pozostaje na swoim miejscu do końca używania - choć dobrze uważać na paznokcie - ja nie raz musiałam zębami otwierać. Pojemność spora bo 150 ml więc na dwa miesiące starczy - dla niektórych i dłużej.
Konsystencja: Po wyciśnięciu taka dziwna jakby ciut glutowata. A ile jest mordęgi żeby wydobyć krem z opakowania. Moim zdaniem powinien być albo ciut większy otwór albo powinni zrobić inne opakowanie. Zapach dla mnie cytrusowy z nutą mięty. Fajnie odświeża.
Co nieco od producenta i skład:
Moja opinia: No krem coś tam robi choć jak mam troszkę bardziej przesuszoną skórę na stopach (bo przez dłuższy czas nie stosuję pumeksu) to jest kicha bo ściąga mi jakoś skórę i czuję jakby pieczenie. No ja grzybicy stóp nigdy nie miałam więc na ten temat nie odpowiem. Odświeżania też raczej nie odczuwam. A nawilżanie to jakaś pomyłka choć coś robi ale niewiele. Myślę ze ostatnio lepiej radziły sobie z tym tematem kremy do rąk :/ Ale stosowany co wieczór regularnie ale jakiś efekt no i w międzyczasie rano używam spray opisany wyżej. Pachnie fajnie świeżo ale mego serca nie skradł. Jestem ciekawa jak spisze się produkt z marki własnej Rossmanna w tym temacie z mocznikiem :) Osobiście nie polecam.
Dostępność:  swoje opakowanie zakupiłam w Rossmannie
Cena: na promocji za 6,99 zł
Moja ocena: 2,5/5

I to chyba byłoby tyle dla mnie wygrywa spray z AVON :)

A dzięki za miłe słowa pod ostatnim postem - no ja po prostu musiałam gdzieś wylać swoje żale. A ze tak rzeknę nie zostawiłam firmy na lodzie i swoje w domu zrobię nawet dzwonię na swój koszt po Urzędach ale oczywiście wiadomo pracodawca ma to szeroko i głęboko :/ A tak się zastanawiam czy to nie zabieg psychologiczny żebym zrezygnowała ze zwolnienia lekarskiego i z tą spuchniętą jeszcze i niesprawną ręka siedziała  ale co mi tam w sumie na dzień dzisiejszy mam już wyrąbane na to wszystko :/

Ale nie truję dziś już więcej a jutro powiem Wam co mi ortopeda stwierdziła na ten nieszczęsny łokieć :/

Spokojnego wieczoru!
Ja wracam do harmonogramów :/
Aga!!!