wtorek, 20 maja 2014

Kolastyna - brązujący balsam do ciała .

Witajcie!

Dziś o balsamie o którym mam mieszane uczucia - ale więcej poczytacie poniżej.

Kolastyna - balsam brązujący, nawilżający z ekstraktem z orzecha włoskiego i masła kakaowego.
Opakowanie: balsam zamknięty jest w brązowym, twardym, plastikowym opakowaniu. Pojemność 250 ml. Zamykany jest na 'zatrzask' który nie zacina się i w sumie działa do samego końca użytkowania. Buteleczka nie jest przeźroczysta więc ciężko nam sprawdzić ile go pozostało - choć pod światło co nieco widać.
Konsystencja: Balsam ma kolor biały, jest bardzo gęsty - choć bez problemu się wchłania. Ja mam duże ale do zapachu - czuję jakby coś zjełczało ale ciężko m stwierdzić co.
Co nieco o samym produkcie:
Skład:
Moja opinia: Balsam jak balsam ani krzywdy nie robi ani też nie ma spektakularnego działania. Brązowienia skóry nie zauważyłam ale przez sam zapach no nie używam go codziennie - szczególnie że teraz męczę się z dwoma śmierdziuszkowatymi balsamami. Przyjemności ze stosowania zapomnijcie. Ale faktycznie wchłania się bardzo szybko i do tego  nie robi żadnych smug. Skóra po jego zastosowaniu jest miękka i delikatna - tylko zapach utrzymuje się bardzo długo co dla mnie jest na duży minus - dlatego najczęściej stosuję go na noc przed snem ale co z tego jak rano po przebudzeniu nadal go czuć :/ Osobiście nie wrócę do niego bo jeśli mam mieć już parafinę na początku składu to choć w przyjemnie pachnącym kosmetyku. Mi osobiście parafina szkody nie robi ale nie ukrywajmy skład nie zachwyca. Jestem na nie. Teraz mam jeszcze dwa balsamy brązujące czekające w kolejce jeden z Bielendy a drugi z Sorayi - ciekawe jak one się sprawdzą.
Moja ocena: 2,5/5 (niestety zapachu nie przeboleję)
Cena: kupiony w promocji w Auchan za 3,50 zł
Dostępność: Drogerie i markety.

A Wy miałyście go?
Może jesteście w stanie polecić balsam brązujący który nie 'śmierdzi'?

Muszę bardziej regularnie tu bywać - ale wczoraj byłam padnięta - pobudka o 5 rano i multum papierkowej roboty z czego i tak ze wszystkim się nie wyrobiłam :/

Mam nadzieje, ze u Was tak jak u mnie piękna i słoneczna pogoda :)

Pozdrawiam!
Aga!!!

13 komentarzy:

  1. Miałam ten balsam i również nie mogłam znieść tego zapachu dlatego przerzuciłam się na chusteczki opalające z firmy DAX , 2 sztuki starczają na całe ciało i widać efekty od razu , bez smug :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie używam takich kosmetyków, więc nie potrafię nic polecić ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Pobudka o 5 masakra....ale pamiętam jak ja po 5 wstawałam a teraz jeszcze do 7 śpię ;)
    Ja mam brązujący z Avonu, muszę zacząć używać bo za chwilę będę miałam rękawki mocniej odznaczone ;) rączki już mam ciemniejsze ;) ja się szybko opalam i łapie pierwsze promienie...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam go kiedyś, jak jeszcze nie umiałam się tym "posługiwać", ale plamy miałam potem :DDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mam ten balsam, zapach jak zapach. ale też nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego działania, chociaż u mnie brak systematyczności w stosowaniu balsamów...;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w ogóle nie używam takich balsamów, ewentualnie coś podtrzymującego opaleniznę. Jednak samoopalaczy i brązujących balsamów nigdy:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkryłam ten balsam 2 lata temu i jak dla mnie to najlepszy i najbezpieczniejszy balsam brązujacy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja nie używam balsamów brązujących, tylko zwykłe ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja nie używam balsamów brązujących :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio miałam po niego sięgnąć, ale może i dobrze że tego nie zrobiłam, muszę go najpierw powąchać ;-) A ja używam balsamy brązujące z Lirene i bardzo lubię :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. dobrz ze go nie kupiłam,musze cos innego poszukać

    OdpowiedzUsuń
  12. mamy już piękne słońce więc teraz to raczej balsamy do opalania będą nam potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. używam go tylko na nogi, bo po kilku miesiącach stania w szafce nabrał dziwnego zapachu, choć jest nadal wazny.....

    OdpowiedzUsuń