poniedziałek, 30 czerwca 2014

Haul książkowy :)

Witajcie!

Aj na wstępie muszę się Wam pochwalić iż od jutra zaczynam uczęszczać na kurs języka angielskiego ze środków Unijnych przeznaczony dla osób niepełnosprawnych. Cały kurs ma trwać 240 godzin czyli obliczyłam że do końca roku powinien się zakończyć. Jestem ciekawa jak to będzie a Wam na pewno zrelacjonuję co i jak. Mam jeszcze w planach od października zapisać się na studia podyplomowe kadry i płace. No to tak po krótce chcę ciut podnieść swoje kwalifikacje. Ale miał być haul książkowy tak więc oto on:
W Carrefour zakupiłam dwie książki:
1. Sonya Chung - Marzenie o innym świecie - kosztowała 6,99 zł
2. Philippe Pozzo di Borgo - Drugi oddech - kosztowała 9,99 zł - a swoją drogą polecam film 'Nietykalni' bo jak nie przepadam za francuskim kinem film jest rewelacyjny na faktach oraz na podstawie tej książki - także między innymi dlatego wylądowała u mnie w koszyku.
Gdyby nie to ze miałam ciut mało czasu to na tych dwóch książkach by się nie skończyło.

Media Markt:
3. Kishwar Desei - Źródła miłości - 9,99 zł
4. John Stephens - Szmaragdowy atlas - 9,99 zł
5. Anna Ciezadlo - Dzień miodu - 9,99 zł

I nie byłabym sobą gdybym nie skorzystała z okazji i promocji w księgarni ZNAK:
Jak zwykle przesyłka bardzo dobrze zapakowana i kurier nawet jej nie uszkodził :)
A tak prezentuje się cały zbiór:
Czyli jest to 20 książek czyli 5 zestawów po 4 książki - a każdy zestaw kosztował 20,90 zł:
Nie będę Wam pisała każdego tytułu z osobna dla zainteresowanych zdjęcie które możecie powiększyć :)

I jak Wam sie podobają moje łupy ?
Niebawem post z denkiem czerwca.
A haul kosmetyczny również będzie ale czekam na ostatnie zamówienie które poczyniłam w czerwcu a w lipcu omijam wszelkie drogerie szerokim łukiem,  zresztą uczęszczanie na kurs 3 razy w tygodniu w godzinach 16-19 raczej mi tego nie ułatwi :)

A co tam u Was?
Pozdrawiam!
Aga!!!

niedziela, 29 czerwca 2014

Bitwa kremów Decubal VS Avon kto wygra?

Witajcie!

Jak Wam mija weekend - szkoda tylko że jest taki krótki :/ A ja odchamiałam się od piątku i postanowiłam przeczytać książkę może niezbyt długą aczkolwiek dość ciężką no i wczoraj mi się udało :) A po ciężkiej lekturze musi nastać lżejsza także mam nadzieję ją dziś skończyć bo zapowiada się przyjemnie i lekko.

Wracając do tematu chciałabym przedstawić Wam dwa kremy do rąk jeden dostępny tylko w aptekach a drugi ze średniej marki produkującej kosmetyki. Który z nich wygrał przeczytacie poniżej.

DECUBAL - nawilżający, zmiękczający i ochronny krem do rąk.
Opakowanie: Czerwona miękka tubka zamykana na 'zatrzask'. Nie zacina się i nie problemu z wydobyciem produktu i jest to praktycznie możliwe do ostatniej kropelki. Ja [po jego przecięciu użyłam go zaledwie 2 razy. Bardzo podoba mi się design opakowania. Pojemność 100 ml.
Konsystencja: Tutaj zaczynają się pierwsze schody bo kompletnie mi nie odpowiada jest to jakby zważony krem. Niby bezzapachowy jednak mnie ten 'nie zapach' tak drażni że w końcu zakończył żywot jako krem do stóp.
 Co nieco od producenta oraz skład:
Moja opinia: Ogólnie jestem średnio zadowolona z tego kremu. Ani zapach ani konsystencja mi nie odpowiada. Nawilżenie jak dla mnie średnie i dopiero ISANA z mocznikiem pod tym względem była mi w stanie pomóc. Jak za średni krem to szkoda kasy jeśli jeszcze kupicie go w przenie to OK. Osobiście nie wiem nad czym jest szum jeśli chodzi o tą firmę - dla mnie jest przeciętna. Po zastosowaniu go np p myciu  naczyń moje ręce nie odczuły ulgi nawet po dwukrotnym smarowaniu. Akurat ten krem nie jest dla mnie.
Cena: 7,50zł - 16 zł
Dostępność: apteki
Moja ocena: 1,5/5

AVON krem do rąk 'zimowa miękkość':
Opakowanie: Biała tubka zamykana na 'zatrzask' - który nie zacina się i nie odpada ani nie zagraża naszym paznokciom. Opakowanie nie jest może piękne ale jak dla mnie wystarczające. Pojemność 75 ml.
Konsystencja: Jest dość gęsta i treściwa aczkolwiek bardzo dobrze się wchłania i posiada dość słodki zapach który spory czas utrzymuje się na skórze dłoni.
Co nieco od producenta:
Skład:
Aqua, Izopropyl Palmitate, Stearyn Alkohol, Cetyl Alkohol, Glyceryl Stearate, Urea, Dimethicone, Canola Oil, Triethnolamine, polysorbate 80, Benzyl Alkohol, Carbomer Lactic Acid, Methylparaben, Perfum, Butyrospermum Parkii Butter Extract, Orbignya Oleifera Oil, Tocopheryl Acetate, Trimethylolpropane Triethylhexanoate, Glycerin, Simmonidsia Chinensis Oil, Ceteareth-20, Cetearyl Alkohol, Ceteth-24, PEG-100 Stearate, Saccharomyces Lysate Extract, Steareth-2, Amarnthus Caudatus Extract, Benzyl Alkohol, Benzyl Salicylate, Coumarin, Linalool, Benzyl Benzoate.
 
Moja opinia: Ta pokazana powyżej ilość wystarcza mi na nawilżenie dłoni w pracy na bardzo długi czas. Sam zapach jest dla mnie ciut uciążliwy ale dla działania mogę to znieść. Świetnie nawilża, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Akurat on leży w biurku w pracy i jest dla mnie bardzo przydatny. Póki co nie znalazłam w AVON zamiennika dla tego kremu ponieważ on został wycofany z produkcji jakiś czas temu. Dla mnie rewelacja i ubolewam nad tym że wszystkie kosmetyki które są gdzieś tam dobre zostają wycofane. Ja zrobiłam zapas tego kremu jednak na wieczność nie mógł mi wystarczyć i aktualnie jest to jego ostatnia tubka :/
Cena: kosztował ok 7 zł
Dostępność: brak
Ocena: 4,5/5

Także ewidentnie tym razem wygrywa AVON choć nie powiem wiele oczekiwałam p kremie Decubal :/

A Wy macie ulubione kremy?
A może znacie któryś z pokazanych prze zemnie ?

Udanej niedzieli!
Aga!!




czwartek, 26 czerwca 2014

Ziaja i jej kokosowe mleczko zniewalające zmysły :)

Witajcie!

Coś ostatnio mi się pochrzaniło i posta nie mogłam dodać i ogólnie jakoś tak lipnie jest. Czy Wy także tak macie że nie chce Wam się nic a do tego wszystko sie sprzeniewierza przeciwko Wam i kompletnie nie radzicie sobie ? Bo ja tak mam i do tego okropne problemy w pracy - w sumie to nie wiem jak to dalej będzie bo psychicznie na dzień dzisiejszy jestem totalnym wrakiem :/

Ale dość gadania lecimy do konkretów a mianowicie tego co ostatnie bardzo poprawiało mi humor pod prysznicem i nie tylko. A mowa o :
Ziaja kokosowe mleczko pod prysznic.
Od razu przepraszam za jakość zdjęć ale nigdzie nie mogłam złapać światła i kiepskie wyszły :/
Opakowanie: Plastikowa butelka o pojemności 400 ml. Fabryczne zamykanie ma na zatrzask ja jednak wstawiłam do niego pompkę która została mi się z płynu do higieny intymnej z tej firmy. Także dozowanie bezproblemowe i jak najbardziej przyjemne.
Konsystencja: Właśnie takiego mleczka ni gęsta ni rzadka. Koloru mleczno białego o przepięknym zapachu który przypomina mi takie kuleczki z kremem obsypane kokosem - no boski. Słodki jednak nie nachalny jak dla mnie rewelacja.
Co nieco od producenta:
Skład:
Moja opinia: Żel bardzo dobrze się pieni (choć ja sobie go nie żałuję) i jak pisałam wyżej cudownie pachnie. Nie jest to typowy kokos ale właśnie taki mleczny słodki no świetny :) Wydajność również bardzo dobra ponieważ używam go od początku miesiąca a jeszcze dna nie widać a mój P. oczywiście namiętnie mi go podkrada (czuć jak wyjdzie z łazienki) :) Ja wiem że nie każdemu podejdzie taki zapach jednak dla mnie jest świetny. Nie wysusza skóry - ale ja zawsze po kąpieli używam balsamu bądź masła do ciała. Polubiłam go na tyle że jeśli trafi mi się gdzieś możliwość jego kupna to to zrobię :)
Moja ocena: 4,5/5
Cena: Niestety jej nie znam ale przypuszczam ze jest w granicach 7-8 zł
Dostępność: zerkając jest dostępne na stronie producenta

Miałyscie je?
A może kakaowe jest również tak dobre?
Dajcie znać :)

Pozdrawiam cieplutko!
Aga!!!



wtorek, 24 czerwca 2014

Weekendowo :)

Witacie!

No właśnie dziś ciut weekendowo będzie taki mały misz masz + opis antyperspirantów które aktualnie używam!

A na początek zupa z kota :)
Wchodzę do kuchni a tam kot w garnku :) Wtf??? No i tyle sobie zrobił z tego że go nakryłam że olał mnie i zaczął się myć. Niezły aparat z tego mojego Bamba ale chociaż nudno nie jest. Więc zdjęcie z pięknym jęzorkiem się udało zrobić :P
Mój storczyk:
Jest to storczyk który przezimował i jakoś nie pamiętam żeby miał taki kolor w tamtym roku - ale podoba mi się bardzo i w sumie dziś już jest bardziej rozkwitnięty :)
Hmmm a ostatnio popołudnia spędzam o tak:
Czyli wcinam truskawki i arbuza a przy tym umilam sobie czas książką. Ta akurat jest już przeczytana ale zdradzę że na początku nie zapowiadała się ciekawie a w późniejszym etapie już się rozkręciła :) Na pewno co nieco opiszę w lipcu co udało mi sie w czerwcu przeczytać i wbrew pozorom nie będzie tego tak mało :)

A teraz antyperspiranty ostatniego czasu:
 1. AVON jak zwykle mgiełka w te upały dla mnie niezastąpiona bo służy do ochłody, odświeżenia no i wiadomo nie ma za zadnie chronić przed potem. No dlaczego AVON zmniejszył jakiś rok temu pojemności zastanawia mnie. Ta jest o zapachu kwiat wiśni - słodki dla mnie idealny bo nie jest ciężki. Wiem że większość przyczepi się do tego iż pierwsza nuta to alkohol mi to akurat nie przeszkadza choć radzę nie 'psikać' na podrażnioną skórę bo będzie piekło :)
2. AVON True force - kulka o męskim zapachu ale nie utrzymująca się na ciele - zauważyłam że zostawia białe ślady także używana tylko do jasnych ciuchów, chroni w miarę choć rewelacji nie ma- więcej nie kupię.
3. Rexona - to już kompletna klapa ani nie chroni, ani ładnie nie pachnie, rzadka i też mam wrażenie że pozostawia ślad jeśli posmarujemy się i od razu ubierzemy :/ Zdecydowanie więcej się nie skuszę.
Także tylko mgiełkę lubię a resztę używam po to żeby zdenkować i wywalić :/
Ale przyznaję że ostatnio zakupiłam bloker z Ziaji, który właśnie poszedł w ruch zobaczymy czy sie polubimy :)

A jak Wam minął weekend ?
Jutro do pracy rodacy :/
Buziaki!
Aga!!!

piątek, 20 czerwca 2014

Green Pharmacy - szampon do włosów z nagietkiem lekarskim.

Witajcie!

Piątek tygodnia koniec i początek - upragniony dzień. Niebawem wczasy więc trochę odpocznie się :)
A dziś o szamponie do włosów przetłuszczających się i wypadających.

Green Pharmacy - szampon do włosów z nagietkiem lekarskim:




Opakowanie: Typowa buteleczka dla szamponów tej firmy ciemnobrązowy w miarę przeźroczysty plastik. Zamkniecie na 'zatrzask' choć czasami chodzi ono topornie to większych problemów nie ma i paznokcie póki co nie ucierpiały. Przez otwór wydobywa się idealna ilość szamponu. Zauważyłam że szata graficzna jest dość minimalistyczna w tych produktach mi jednak się podoba. Pojemność 300 ml.









Konsystencja: Mam nadzieję że zobaczycie ale szampon jest typowo przeźroczysty i ma typowo żelową formułę. Ilość pokazana na zdjęciu wystarcza na jedno mycie włosów - ja taki zabieg muszę powtarzać dwukrotnie chyba że myję włosy codziennie. Zapach no ogólnie szampony pachną bardzo ziołowo mi to jakoś nie przeszkadza ale niektórym może się nie spodobać.





Co nieco od producenta oraz skład.









Moja opinia: Ogólnie z tej firmy bardzo lubię szamponu i mam nawet otwarty jeszcze z rumiankiem ale akurat u teściowej pozostał. Typowo ziołowe zapachy dla mnie OK. Oczyszczanie bardzo dobre. Ale zauważyłam że jak mam brudniejsze włosy to przy pierwszym myciu szampon w ogóle się nie pieni a robi to dopiero przy drugim podejściu. Nie trzeba go dużo nakładać aby oczyścić włosy choć pewnie większości z Was będzie przeszkadzało to iż je plącze bardzo. Najczęściej przy tym szamponie używam odżywki bez spłukiwania z AVON pokrzywa i łopian oraz olejku do zabezpieczania końcówek i wcierania pozostałości w resztę włosa. Dla mnie plus bo włosy nie są obciążone, nie puszą się mocno a myć wystarczy mi je co dwa dni a na upartego nawet co trzy. Lubię tego typu szampony i chyba już nie wrócę do typowo drogeryjnych o konsystencji i barwie 'perłowej'. Aktualnie czekam na szampony z Barwy bodajże chmielowy i ze skrzypem - nie miałam ich ale są w miarę chwalone a u mnie w Auchan zostały wycofane. Zdecydowanie przy szamponach ziołowych + mojej kuracji dermatologicznej wypadanie włosów zmniejszyło się do minimum. Choć aktualnie jak skończę ostatni Loxon 5% zaczynam kurację suplementową bo Pani Dermatolog zaleciła odpoczynek dla skóry głowy - choć niestety raczej pisane mi będzie stosowanie ciągłe takich dermatologicznych preparatów.

Moja ocena: 4/5
Cena: ok 6zł
Dostępność: Rossmann czy Natura

A Wy co sądzicie o tym szamponie?
Może polecacie coś innego z póki ziołowych specyfików?

Pozdrawiam cieplutko i spokojnego weekendu!
Aga!!!

czwartek, 19 czerwca 2014

BeBeaty sól do kąpieli bursztyn.

Witajcie!

Wiecie już ze uwielbiam wszelkie kąpiele a przy nich nie może zabraknąć umilaczy czyli soli bądź płynów.
Dziś będzie właśnie o kolejnej soli zakupionej w Biedronce (już ostatnia) która w moim mniemaniu sprawiła sie bardzo dobrze.

BeBeauty - sól do kąpieli bursztyn:



Opakowanie: Typowe dla soli czyli przeźroczysta butelka o pojemności 600 gram gdzie widać dokładnie ile produktu nam jeszcze pozostało. Nakrętka jest idealna do dozowania ilości soli którą wsypiemy do wanny. Posiada bardzo ładną szatę graficzną.





Konsystencja: Sól z tym że o kolorze pomarańczowym. Po wymieszaniu z wodą i rozpuszczeniu się kolor ma niejednoznaczny - uśmiałam się jak mój chopina stwierdził że 'nasikałam' do wody :P Zapach dla mnie świetny taki jakby ciut męski ale odprężający :)








Co nieco od producenta i skład.









Moja opinia: Sól bardzo mi odpowiada właśnie dzięki zapachowi i temu że rozpuszcza się do końca. Choć dopiero ostatnio zwróciłam uwagę iż zabarwiona jat tylko powierzchniowo bo kryształki robią sie przeźroczyste po kilku sekundach w wodzie. Dobra nie wysuszająca skóry. Myślę że co jakiś czas będę do niej wracała - choć nie wszystkie zapachy mnie zachwyciły. W tej grupie cenowej póki co nie znalazłam dla niej konkurencji.

Moja ocena: 4/5
Dostępność: Biedronka
Cena: ostatnio potaniała i kosztuje 3,55 zł

A Wy jaką najbardziej lubicie sól do kąpieli ?

Pozdrawiam!
Aga!!!

poniedziałek, 16 czerwca 2014

IWOSTIN - emulsja matująca.

Witajcie!

Nie wiem czy to tylko ja mam ostatnio takie parszywe samopoczucie - no jak do tej pory nie pamiętam żeby stawy mnie tak bardzo bolały - ale maście i leki przeciwbólowe jakoś na razie dają radę choć czuję się bardzo przemęczona :/

Ale wracając do tematu - dziś chciałabym co nieco wspomnieć o:
IWOSTIN - emulsja matująca
Jak u mnie się sprawdziła i czy się sprawdziła przeczytacie poniżej :)
Opakowanie: Biała tubka niestety zakręcana (dla mnie to mały minus) i żeby zobaczyć ile jeszcze pozostało kosmetyku należy ją podsunąć pod lampę. Pojemność spora bo aż 75 ml. Ja musiałam się spieszyć z zużywaniem jej ponieważ termin ważności mija w czerwcu a chyba mi się to nie uda :)
Konsystencja: Jak widać biały krem, nie bieli, dobrze się wchłania i pokazana ilość wystarcza na posmarowanie całej twarzy a nawet szyi. Oprócz tekturowego opakowania posiadało również sreberko zabezpieczające, które leży obok tubki :) Zapach no właśnie taki bezwonny dla mnie na plus.
Skład i co nieco od producenta:
Moja opinia: Ogólnie krem na tle innych matujących wypada bardzo dobrze - jednak nie mogę się zgodzić co do nawilżania skóry bo tego nie zauważyłam a wręcz na odwrót wydaje mi się iż skóra na policzkach bardzo mi się wysuszyła i nawet zrobiła się drażliwa i piekąca. W upały sprawuje się świetnie bo faktycznie matowi i nie błyszczę się za dwie godziny jak 'psu jajca'. Wchłania się bardzo dobrze ale przed wyjściem na upał trzeba jednak odczekać ok 30 minut bo niestety krem potrafi spłynąć jeśli zrobimy to od razu. Pod makijaż nie używałam bo niestety w okresie wiosna - lato nie nakładam podkładu a ewentualnie puder w kamieniu matujący. Jak dla mnie emulsja bardzo wydajna bo stosuję ją ok dwóch miesięcy i jeszcze 1/3 opakowania pozostała. Kupiłam z czystej ciekawości i zastanawiam się nad kremem na zimę ale to późniejsze plany. Ogólnie jestem zadowolona ponieważ do tej pory żaden krem nie matowił mi tak fajnie twarzy aczkolwiek na noc wskazany jest krem nawilżający :) Jednak nie zapycha i nie zaobserwowałam żadnych wyprysków.
Cena: zapłaciłam ok 20zł
Dostępność: apteki - ja swój zakupiłam w aptece Gemini
Moja ocena: 4/5 (ponieważ parę małych minusów posiada).

A Wy miałyście tą emulsje ?

Jak tam samopoczucia po weekendzie?

Pozdrawiam!
Aga!!!

sobota, 14 czerwca 2014

NIVEA masełko karmelowe VS AVON ochronny balsam do ust z olejkiem z pestek winogron.

Witajcie!

Dawno nie było u mnie nic do pielęgnacji ust a że akurat te produkty stosuję już od lutego-marca to mogę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. Jeżeli jesteście ciekawi kto wygra w pojedynku to czytajcie dalej.

NIVEA - masełko karmelowe do ust
                VS
AVON - ochronny balsam do ust z olejkiem z pestek winogron
Opakowanie:
NIVEA - metalowe pudełeczko - mało higieniczne ale ja tylko używam go w warunkach domowych (stoi nieopodal komputera) o pojemności 19 ml.
AVON - plastikowe opakowanie z wysuwanym sztyftem - pojemności 4,5 g.
 Konsystencja:
NIVEA - no masełko zbite koloru żółtego - przy upałach ciut sie rozpuszcza - nie mam problemu z samym dozowaniem produktu, bardzo wydajne je zdecydowanie zaczęłam stosować w lutym i mniej więcej pozostało mi go tyle co widać na zdjęciu. Łatwo się otwiera i nie grozi naszym paznokciom.
AVON - prezentuje się jak zwykła wazelina i ma chyba nawet gorsze działanie. Na sztyfty z tej serii sie nie skuszę ale na jakieś masełko prędzej bo kusi mnie to z masłem shea. Stosuję jakoś od marca i do końca miesiąca a nawet na lipiec jeszcze powinno mi wystarczyć.
Skład:
Moja opinia:
NIVEA - świetnie nawilża, nawet nie smakuje bardzo chemicznie a do tego pachnie cudnie. Mi ratuje usta w te upały i non stop jest w użyciu (ale tylko w domu). Wydajne jest bardzo i zdecydowanie nie jest ono moim ostatnim masełkiem z tej firmy. W zapasach mam jeszcze malinowe i jestem ciekawa czy będę równie zadowolona.Cena moim zdaniem idealna jak dla takiego produktu.
AVON - no wazelina bez zapachu i czegokolwiek a nawet muszę rzec że przez upały jakby bardziej mi wysuszała usta no tragedia - zużyć zużyję ale powrotu nie będzie choć chyba i tak jest niedostępne. Pomadkom z tej serii podziękuje i na inne się nie skuszę.

Cena: 
NIVEA - 6-10 zł
AVON ok 6zł
Dostępność:
NIVEA: drogerie, markety, dyskonty
AVON: konsultantki
Moja ocena:
NIVEA: 5/5
AVON: 1,5/5

Czyli jak sami widzicie pojedynek wygrało zdecydowanie masełko NIVEA :)

A Wy jakie pomadki ochronne polecacie szczególnie teraz na lato?

Buziaki!
Udanego weekendu (u mnie deszczowy) :)
Aga!!!

czwartek, 12 czerwca 2014

DECUBAL - coś do twarzy :)

Witajcie!

Post miał być napisany z rana ale cóż te 6 godzin które aktualnie spędzam w pracy (bo niestety nadal mam rehabilitację na łokieć) nie pozwala mi tak naprawdę na więcej aniżeli bieżące obowiązki + coś tam z zaległości które narobili jak mnie nie było a ja nie byłam ich w stanie zrobić.

To że uwielbiam pianki do myca twarzy to raczej wiecie. A dziś chciałam Wam przedstawić produkt który polubiłam choć nic specjalnego w nim nie zauważam. A jest to DECUBAL - pianka do mycia twarzy nawilżająca.
Opakowanie: Plastikowa butelka ze specjalnym atomizerem, który tworzy piankę. Jak widać opakowanie przeźroczyste dzięki czemu widzimy ile nam jeszcze produktu pozostało. Pojemności 150 ml.
Konsystencja: Wodnista ciut gęstsza od zwykłej wody :) Koloru żółtawego. I tutaj sie zgodzę że jest bezzapachowa. Ja aby umyć twarz wyciskam na rękę dwie pompki (w sumie na twarz i szyję).
Co nieco o produkcie i skład:
Moja opinia: Pisze że ma nawilżać no ja niestety u siebie tego nie zauważyłam choć samego przesuszenia również nie. Nie wiem dlaczego dla mnie typowy średniak. Plus za to że ten bezzapachowy produkt faktycznie nie daje po nosie żadną wonią konkretna choć coś tam wyczuwam. Oczyszcza bardzo dobrze choć czasami dla pewności czynność powtarzam dwa razy. No powiedzmy dupy mi nie urwał i póki co AVONowskie pianki są dla mnie lepsze. Hmmm właśnie ta nawet jest bardziej wodnista od tych z AVON bo tamte są sztywne (prawie jak ubita piana). Powiem jeśli trafiłby mi się znowu w cenie ok 8zł to zapewne wzięłabym bo fajna odskocznia. Wiem że niektórzy zachwycają się bardzo kosmetykami firmy DECUBAL ja niestety nic nadzwyczajnego w nich nie widzę. Najważniejsze że po miesiącu używania nie zapchał ani innej krzywdy na twarzy nie uczynił.

Moja ocena: 4/5
Cena: wg wizaż 20 zł
Dostępność: Apteki

Miałyście go?
Co sądzicie w ogóle o kosmetykach tej firmy?
Matko nienawidzę upałów 15-20 stopni to dla mnie raj :)

Pozdrawiam!
Aga!!!

wtorek, 10 czerwca 2014

Książki maja.

Witajcie!

Dziś no właśnie postanowiłam pokazać Wam i pokrótce przedstawić co mi się udało przeczytać od 20 kwietnia do końca maja. Jak na mnie ostatnimi czasy jest tego dość sporo ale gdybym nie utknęła na jednej z książek na dwa tygodnie to byłoby tego wszystkiego o wiele więcej - ale z samego wyniku i tak jestem bardzo zadowolona. Więc lećmy z koksem :


Pierwszą książkę przeczytałam Nora Roberts - Błękitny dym (str. 496)
Jak zwykle w książkach tej autorki nie mogło zabraknąć romansu ale i przeplatającego się w nim 'złoczyńcy'. Książka bardzo wciągająca i gdyby nie to że wtedy miałam jeszcze rękę w gipsie i ciężko było mi ogólnie ją utrzymać to przeczytałabym ją szybciej niż 3 dni. Zdecydowanie polecam każdemu a sama na kolejnych wyprzedażach w Biedronce jak natrafię na tą autorkę zaopatrzę się i w inne pozycje. Teraz widziałam ze sprzedaje ją Media Markt za bodajże 14,90 zł - ja ją kpiłam w Biedronce za 9,99 zł:)

Kolejna to Corina Bomann - Wyspa Motyli (str. 461)
Kolejna bardzo ciekawa książka opowiada historię młodej kobiety zdradzonej przez najbliższą osobę, której umiera ciotka. No i właśnie ta ciotka pozostawia jej w spadku ogromny dom i tajemnicę do wyjaśnienia. A wskazówki które mają pomóc jej odkryć prawdę wysyła jej kamerdyner cioci. I to tak po krótce - więcej dowiecie się jak ją przeczytacie. Tutaj czytanie mi się ciut przedłużyło i trwało ok tygodnia ale spowodowane to było nawałem obowiązków przywiezionych mi z pracy i jakoś na książkę siły nie starczyło :) Ja swoją zakupiłam w ZNAKu jak była promocja i kosztowała ona wtedy 9,90 zł (jakbym mogła to chyba wykupiłabym wtedy cały asortyment).

A teraz będzie pożyczona książka od koleżanki - która ostatnio ma chopla na literaturę chińską czy Japońską - Anchee Min - Perła Chin (str. 379)
Dwie główne bohaterki dziewczynki - śledzimy ich życie od dzieciństwa aż do wieku starczego. Przeplatają się tu taj przeróżne historie z ich życia jak i wszelkie przewroty Chin które miały miejsce w tamtych czasach. zdradzę Wam jeszcze tylko że jedna dziewczynka była z Chin a druga z Ameryki. O ich losach przeczytajcie sama - ja osobiście takiego zwrotu akcji nie spodziewałam się. Książkę czyta się dość szybko i lekko i mi zajęło to ok 4 dni :) Jak pisałam akurat książka nie należy do mnie ale gdybym się natknęła gdzieś na tą autorkę to zdecydowanie się pokuszę i coś kupię (oczywiście w rozsądnej cenie).

Książka na której utknęłam to : Helen Fielding - Potęga sławy (str. 382)
A dlaczego utknęłam bo kompletnie nie podszedł mi druk tej książki, zbyt ciasno ułożone litery no i ciut denny początek - no ale jak się odchamiłam od niej i w przerywniku przeczytałam 4 inne książki to poleciałam z nią w 3 dni - a tak męczyłam dwa tygodnie. Też tak macie że jak Wam nie odpowiada druk to gorzej Wam się czyta ? Czy ja taki jakiś odmieniec jestem. A no właśnie a ta książka opowiada o pomocy dla Afryki i tym jak pomogli głównej bohaterce w zbiórce żywności jej znajomi sprzed wyjazdu. A trzeba zaznaczyć że nie byli to byle jacy znajomi a ludzie kręcący się w świecie sławy - aktorzy, dziennikarze itp. Bohaterka była na tyle inteligentna że potrafiła podejść ich sposobem - choć na początku wydawałoby się że jednak nic z jej starań nie będzie. Powiem że żal mi było opisanych uchodźców ale niestety gdzie nie popatrzymy jest teraz ogromna bieda. Ehh ale dobra nie piszę na ten temat bo szybko by się to nie zakończyło. Nie powiem wam dokładnie za ile tą książkę zakupiła ale nie było to więcej niż 5 zł i była ona już używana choć kompletnie nie zniszczona. Mam takiego świetnego Pana na Ryneczku który handluje właśnie takowymi książkami choć dawno już u niego nic nie brałam bo ceny często równają się już z nową literaturą no chyba że ma coś konkretnego to wtedy nie ma bata :) Ogólnie na książce utknęłam ale wywarła w końcu na mnie takie wrażenie że pozostaje w moich zbiorach :)

A teraz właśnie odsteresowywałam się np. tą pozycją książkową - C.S Lewis - Opowieści z Narnii (str. 182)
Tylko proszę mi tu nie wyskakiwać ze to fantasy dla dzieci - bo to guzik prawda. A fakt literki ma dość spore ale co z tego skoro jest świetna. I można byłoby ją przeczytać jednym tchem - gdyby nie było innych obowiązków. Lekka i zdecydowanie dobrze odzwierciedla film. Oczywiście należy do moich zbiorów i zakupiłam ja w Carrefour jakiś czas temu za 5 zł - w takiej cenie grzech byłby nie wziąć :) Nie będę jej Wam opisywać bo pewnie w większości ją kojarzycie a jak nie to obejrzyjcie film :)

Ale żeby nie było to kolejne 3 pozycje książkowe po których powróciłam do Helen :
Gorwood Julie - Wielka wygrana (str. 158)
Marian Woodruff - Komputerowa miłość (str. 123)
Peggy Peeters - Wymarzona randka (str. 126)
Nie będę Wam opisywała każdej książki z osobna ale jest to typowa literatura młodzieżowa - takie nietypowe romansidła. Czyta się je bardzo dobrze i lekko a mi zajęło to trzy dni na każdą książkę po jednym dniu. Dla mnie faworytem chyba będzie pierwsza czyli 'wielka wygrana' pamiętam jak czytywałam je jeszcze w liceum i wypożyczałam z biblioteki miejskiej - jakiś czas temu jak mi się natrafiła okazja i wyprzedawali je za 1 zł sztuka to pomyślałam że warto wrócić i przeczytać jeszcze raz. Zdecydowanie jako odstresowywacz są świetne i polecam. A może znacie serię książek ' Nie dla mamy nie dla taty lecz dla każdej małolaty' :)

I to wszystko jeśli chodzi o przeczytane książki - ogółem przez ponad miesiąc udało mi się przeczytać 2307 stron - jak dla mnie sporo bo od stycznie do kwietnia przeczytałam niewiele więcej - a już dziś wykańczam drugą książkę w tym miesiącu i o dziwno Polskich autorów - miałam w planach początkowo przekazać je dalej ale chyba jednak tak się nie stanie :)

Drugi dzień w pracy ha i do tego jeżdżę do niej na rowerku - skoro wróciłam to nie mam zamiaru tłuc sie komunikacją miejską a jeszcze nadal mam rehabilitacje a rowerem mimo wszystko szybciej niż piechotą :) Zrzuciłam trochę oponki która mi się nazbierała przez zimę i wracam do wadi 62 kg (jeszcze tylko kilogram) ale co jak co najchętniej chciałabym mieć wagę ze studiów czyli ok 55 kg ale zobaczy się. Póki co się nie głodzę ale więcej jem warzyw i owoców - a i nawet dziś paczka na śniadanie zjadłam (zresztą tak jak i wczoraj ) i popiłam kawą zrobioną na szklance mleka z łyżeczką cukru brązowego :)

Także że wróciłam do pracy no średnio jestem zadowolona - pracę którą wykonuję lubię zaś nie trawię swoich szefów bo dla mnie motywacją dla pracownika nie jest ciągłe jego straszenie czy szykanowanie ale przypuszczam ze nie tylko ja z takowym problemem się borykam - ale ponarzekać troszkę zawsze można :)

Czytałyście coś z przedstawionych przeze mnie pozycji?
No i w końcu może kupię Kindla (choć książki mi nic nie zastąpi) Ale właśnie na jakiekolwiek wczasy byłoby o idealne rozwiązanie zresztą tak samo jak do pracy :)

Pozdrawiam !
Aga!!!

niedziela, 8 czerwca 2014

AVON Play idealny zapach na upały :)

Witam!

Dziś będzie o perfumie bo też takowe posty rzadko u mnie goszczą a że jedną akurat wykańczam to chcę się z Wami podzielić iż żałuję że nie zrobiłam sobie jej jakiegoś zapasu :/

AVON just PLAY for Her
Jak zwykle przy perfumach bywa przeźroczysta buteleczka zamykana pomarańczową zatyczką. Same perfumy są koloru pomarańczowego jednak nie zauważyłam żeby cokolwiek mi barwiły. Perfumy wystarczyły mi na ok 2 miesiące kilku dziennego nawet używania :)
Kategoria: cytrusowo - kwiatowa

Nuty zapachowe: nuta herbaty, cytrusy, konwalia, kardamon, frezja, kwiat klementynki, piżmo, drzewo sandałowe

Świerzy lekki zapach idealny na tą porę roku. Teraz raczej rzadko bywa dostępny ale jak był kosztowała w granicach 30zł za 50 ml - kurcze niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego męskie perfumy mają większą pojemność bo ja jakoś tego nie czaję :/

Ja wyczuwam w nich taką słodką, soczystą pomarańcz - lekko przytłumioną.
Bardzo lubię i jak trafię to zdecydowanie kupię :)

Miałyście?
A może coś w podobnych nutach zapachowych jesteście w stanie polecić?

Kurcze od jutra do pracy - ale ręka ruszam i w miarę prostuję więc nie ma sensu dalej siedzieć i robić wszystko w domu. Ale rehabilitacja nadal zakończenie leczenia ok połowy lipca. Ale w ciągu trzech miesięcy (właśnie do połowy lipca) załapałam się na 3 rehabilitacje - już dziś ręka ma dobry wyprost ale dużo samo zaparcia i ćwiczeń w domu dało skutki. Ale skoro do pracy wracam to i na rowerze zamierzam do niej jeździć bo komunikacja miejska jeździ jak chce a na piechotę muszę iść ok 40 minut :) No i oczywiście będę jeździła tym rowerem co się z niego wywróciłam i nawet ostatnio zrobiłam jazdę próbną nie powiem trzęsłam się jak galareta - ale nie było źle :)

Także rodacy do pracy :/

Pozdrawiam!
Udanej niedzieli!
Aga!!!


piątek, 6 czerwca 2014

Aplicort mystery - lakier świetny na wiosnę.

Witajcie!

A dziś no właśnie pokażę wam lakier, który ostatnio bardzo często gości na moich paznokciach na przemian z miętuskiem z AVON, którego pokazywałam w tamtym roku i którym muszę malować paznokcie codziennie.
A wracając do tematu przedstawię wam dziś lakier z AVON - aplicort mystery (raczej już niedostępny)
Może moje paznokcie nie prezentują się zbyt pięknie ale mi efekt bardzo się podoba - jest to taki łososiowy róż :) A teraz trochę więcej zdjęć:
Marka: AVON
Trwałość: 3-4 dni
Kolor: aplicort mystery
Ilość warstw: 2
Cena: 10-12 zł

Jak dla mnie kolor świetny i idealny na wiosnę i lato i w sumie zostało mi ok 1/3 w buteleczce. Maluje się dziwnie bo jest dość rzadki i pierwszą warstwę trzeba nałożyć dość grubą zaś druga może już być cieńsza. Problem w tym ze dość długo schnie ale ja nie używałam ani lakieru podkładowego ani nawierzchniowego.
i jeszcze jedno zdjęcie :)
I jak Wam się podoba kolor?
Aktualnie nawet podobny kupiłam z Ceatrice z tym że ten może wytrzyma do końca lipca i nie będzie po nim najmniejszego śladu :)

Także postraszyłam Was moimi pazurkami :)
Spokojnego weekendu!
Aga!!!

środa, 4 czerwca 2014

Denko maja :)

Witajcie !

Nadeszła pora na kolejne denko - a w tym miesiącu ciut gorzej niż ostatnio - ale zauważyłam że staram się zużywać kosmetyki na bieżąco i nie otwierać 10 z każdego rodzaju jak było jeszcze rok temu :)

A zacznę od pielęgnacji włosów:
1. DOVE - odżywka z lekkimi olejkami - ostatnio opisywałam jakoś spektakularnych efektów ostatnio po niej nie mam ale nie jest najgorsza choć powrotu raczej nie będzie.
2. BIOSILK - jedwab do włosów - u mnie spisywał się nawet powiem bardzo dobrze i jeśli gdzieś tanio dorwę to myślę że wrócę :)
3. Romantic profesjonalny szampon do włosów z jedwabiem - używany ok roku choć przyznam że w denkowaniu pomógł mi mój P. bo mi za bardzo zaczął obciążać włosy - nigdy więcej tak dużej pojemności bo on miał aż litr - i niestety sklasyfikował się w bublach :/
Kolej na produkty do mycia ciała:
4. Luksja - kremowy żel pod prysznic z olejem sezamowym - taki średniak umyć się można - zapachu jakoś konkretnego nie wyczuwam i poprzez to nie klasyfikuje się do kolejnego zakupu.
5. Fa - żel pod prysznic Pink Passion - a ten to prawie ulubieniec - pięknie pachnie, bardzo dobrze się pieni no nic nie mogę mu zarzucić - choć mam chęć na inne zapachy :)
6. TESCO - All About Beauty - sól do kąpieli owocowa - dość ładnie pachnie ale nie zachwyciła mnie na tyle żebym chciała do niej wracać - choć możliwe że w takiej cenie jeszcze kiedyś sie skuszę :)
7. AVON - Solutions - nietłusta pianka do mycia twarzy - do tej pory mój hit - ale wycofali i ulepszyli wersję więc możliwe że tamta mi już do gustu nie przypadnie - aktualnie przerzucam sie na tą z serii clearskin bo będę razem z moim P. używać :)
8. Ziaja intima - kremowy płyn do higieny intymnej z kwasem laktobionowym - dla mnie okropny bubel - do tej wersji zdecydowanie nigdy nie wrócę bo mnie uczuliła i nawet powiem że kończyła żywot jako płyn do podłóg i do mycia rąk i na rękach ostatnio zaobserwowałam że krostki mi po niej wyskoczyły - także nigdy więcej :/
Pielęgnacja ciała:
9. AVON Foot Works - lawendowy spray chłodzący do stóp - nie pierwsze moje opakowanie i pewnie jeszcze nie ostatnie - bardzo go lubię właśnie za zapach i działanie - choć póki co mam jeszcze parę tego typu produktów :)
10. AVON Planet Spa - mus do ciała lawenda i jaśmin - dla mnie kolejny przemasakryczny bubel - nie dało mi sie go używać za każdym razem ale sam mus wchłaniał się OK tylko te drobinki zatopione za nic w świecie nie chciały się rozpuścić i musiałam je ścierać ręcznikiem no na szczęście już niedostępny - cieszę się tylko ze dostałam go kiedyś jako gratis - tak to bym go chyba nie przebolała :/
11. AVON - arbuzowa mgiełka do ciała - ja raczej jako dezodorant bardziej ją używałam - mam jeszcze dwie w zapasie w bardzo korzystnej cenie zakupione i lubię bo krzywdy mi nie robi a szczególnie w pracy się przydaje :)
Różne:
12. Jak zwykle gąbka do kąpieli z Biedronki
13. Cleanic Kindii chusteczki nawilżone - przydatne są do wszystkiego choć tych raczej więcej nie kupię :/
14. Carea płatki kosmetyczne z Biedronki - oj zapas mam ich spory zawsze kupuję w 3-paku :)
15. Szczoteczki do zębów ja maksymalnie co 3 miesiące wymieniam :)
16. AVON lakier czerwony - no u mnie z nim kicha miał iść do kosza ale koleżanka chciała wypróbować a że ok pół buteleczki pozostało to znalazła nowy dom :)
Próbki:
17.
- Palmolive - kremowy żel pod prysznic Feel Passionate - jakoś nie zachwycił mnie do tego stopnia aby kupić pełnowymiarowe opakowanie
- NIVEA mleczko do ciała odżywcze - jak zwykle produkt z tej firmy zapchał mnie nie kupię pełnowymiarowego opakowania :/
Suplementy:
18.
- magnez z wit. B6
- woda utleniona
- Naproxen Hasco - dla mnie jako przeciwbólowy środek miejscowy spisuje się świetnie
- ambio - Neorutin C - co nieco na odporność bo nie chciałabym się rozłożyć przy codziennym stosowaniu dawał radę

Jak widać samych pełnowymiarowych kosmetyków nie ma za wiele bo 11 sztuk + jakieś tam wspomagacze ale myślę że możliwe iż w czerwcu będzie troszkę więcej bo już widzę w co niektórych kosmetykach dno :)

A jak tam u Was zużycia ?

Wiadomo że większość z pokazanych prze zemnie kosmetyków była używana dłużej niż miesiąc czy nawet dwa. Regularnie zużywam żele pod prysznic czy te do mycia twarzy bądź masła - balsamy do ciała :)

Pozdrawiam!
Aga!!!