piątek, 27 września 2013

Green Pharmacy - krem do stóp przeciw odciskom i zgrubienim.

Witam!

Dzisiaj nie zapowiada się jakoś deszczowo a ja zaczynam weekend wcześniej niż zazwyczaj bo wyjeżdżam sobie na dwa dni do Gdańska - a co tam :) Także chyba pierwszy jakiś taki odpoczynek w tym roku bo nie miałam okazji nigdzie tyłka ruszyć z mojej miejscowości. Także planuję od czego zacząć jutrzejsze bieganie po mieście :) A tak w ogóle to szukam tam sklepów z częściami elektronicznymi a konkretnie kondensatorami może któraś z Was mi dzisiaj coś podpowie. Bo w sumie przejechać 600km i nic nie załatwić to chyba troszkę lipa :)

A teraz wracamy do tematu posta :/

Chciałabym Wam zaprezentować krem do stóp przeciw odciskom i zgrubieniom firmy Green Pharmacy:
Opakowanie: Malutkie bo zawiera 50ml kremu i poprzez odkręcaną nakrętkę troszkę mało wygodne - wolę zamykania na 'klik' aczkolwiek tubka nie jest oporna co do wyciskania kosmetyku i praktycznie zużywamy go do samego końca. Szkoda również że ciężko sprawdzić ile produktu jeszcze zostało. Świetną sprawą jest to sreberko zabezpieczjące co daje nam pewność ze kosmetyk nie był używany.
Co obiecuje producent oraz skład:
Konsystencja: I mi ciężko w ogóle nazwać to kremem bo tak wodnista jest to ciecz, że masakra ale jedno należy przyznać wchłania się bardzo dobrze i do tego pozostawia taki ładny zapach leśny że tak powiem - dla mnie takiej typowej sosny ale no z moim nosem czasem mogłabym się kłócić :)
Moja opinia: JA generalnie nie mam do czego przyczepić się do tego kremu bo jest naprawdę bardzo dobry. To że wodnisty to taki mój uszczypek ale bardzo dobrze nawilża stopy i wbrew pozorom ta mała tubka wystarcza na ok miesiąc używania. Nogi po nim są odświeżone i takie jak dla mnie nawet zrelaksowane. Uwielbiam właśnie takie zapach w kremach do stóp. Odcisków póki co nie posiadam ale zgrubienia tak i przyznaję że przy regularnym stosowaniu widać poprawę. Zdecydowanym faktem jest to że nie schodzi mi skóra tak jak potrafiło to bywać. Także dla mnie bardzo dobry krem i właśnie mam już otworzone kolejne opakowanie i używam je na zmianę z innym kremem z tej firmy :)

Dostępność: Ja do tej pory spotkałam je tylko w Naturze :)

Cena: Oczywiście ja poluję na promocję więc zapłaciłam coś ok 4zł a nawet w sierpniu zakupiłam kolejne opakowania bo dawali 25ml gratis i również kosztowały coś ok 4zł :)

Miałyście może ten krem?
A Wy co byście poleciły?

Nie wiem czy przez weekend uda mi się do Was zajrzeć i czy zdążę napisać posty jeśli nie to wracam w poniedziałek :)

Pozdrawiam!
Aga!!!



czwartek, 26 września 2013

Oeparol pomadka ochronna malina

Witacie!

Dzisiaj no właśnie zaczął padać deszcz i moje plany co do jazdy na rowerze do pracy chyba legły w gruzach chociaż idę dzisiaj półtorej godziny później to może się wypogodzi :/ Ciekawe jaka u Was pogoda. Ale wracając do tematu.

Chciałam Wam przybliżyć co nieco pomadę ochronną do ust - malinową - OEPAROL.

Konsystencja: zbita taka jakby wazelina w sztyfcie o chemicznym zapachu maliny :/

Opakowanie: Typowe dla takich produktów w 'szmice' więc jest higieniczne i wygodne w użyciu.

Co pisze producent oraz skład:
 Moja opinia: Właśnie i co z tym 'nie wysuszaniem ust' dla mnie jedna wielka ściema właśnie po tej pomadce mam tragiczny ich stan. Stosuję ją najczęściej pod szminkę która jest taka bardziej oporna a tak to po prostu leży. Myślałam że już wypróbowałam najgorsze pomadki ale niestety tą firmą się zawiodłam i zdecydowanie więcej nie kupię. Nie dość że wysusza usta to jeszcze są one takie strasznie lepkie po jej zastosowaniu podobnie jak po taniej wazelinie z tym że chociaż ta druga dobrze nawilża. Nie wiem czy miałyście okazję ją wypróbować ale ja zdecydowanie bym to odradzała - o niebo lepsze są te najtańsze pomadki z AVON.

Dostępność: ja kupiłam swoją w Biedronce

Cena: zapłaciłam za nią coś ok 4zł.

Miałyście może ją?

A teraz bonusik takie oto cudeńka zerwałam w tamtym tygodniu na działce:
I jeszcze jak mojemu tygryskowi świeciły się oczka jak na nie zerkał :)
Pozdrawiam serdecznie!

Aga!!!

środa, 25 września 2013

Rozdanie u klucz-do-duszy-kobiety :)

Witajcie!

Jakoś z rana nachodzi mnie chęć na pisanie więc chciałabym Was zaprosić do więcia udziału w rozdaniu u DE NY z bloga klucz-do-duszy-kobiety a do zgarnięcia są takie własnie kosmetyki:





Miłego dnia w ten mglisty (przynajmniej u mnie) dzień :)

Pozdrawiam!
Aga

wtorek, 24 września 2013

Nawilżający mus do ciała mleko i miód :)

Witajcie!

Mam ostatnio małe przerywniki w pisaniu ale choć czytam to co Wy piszecie. Nie wiem ja u Was ale u mnie deszcz i jeszcze raz deszcz czasami gdzieś słoneczko się przebije ale ja nie jestem człowiekiem niezrażonym i nadal śmigam do pracy na rowerze :)
Udało mi się dzisiaj wydębić od kierownika grzejnik ale dopiero po moim stwierdzeniu iż w piwnicy mam cieplej niż w pracy :P Wredna istota ze mnie jak nie wiem :)

A teraz do rzeczy chciałam Wam przedstawić to oto cudo - które niestety cudem nawilżania to nie jest:
Skład musu:
Opakowanie oraz konsystencja:
Uwielbiam tego typu opakowania bo zawsze wiemy ile kosmetyku zostało oraz możemy go bez problemu zużyć do końca.
Konsystencja faktycznie ma coś wspólnego z musem a do tego całkiem znośnie się rozprowadza na ciele.
Moja opinia: Chciałabym na początku wspomnieć że pomimo wszystko lepszy jest od swojego waniliowego brata ale po pierwszych achach przyszła kolej na otrzeźwienie i niestety nie przypadł mi on do gustu. Co mnie zniechęciło to po pierwsze to iż po otworzeniu go wyczuwałam na pierwszym planie zapach alkoholu a później gdzieś tam przebijała się nutka teko miodu i mleka - która trzeba wspomnieć była nawet dość przyjemna. Druga rzecz to fakt iż po posmarowaniu nim ciała skóra jakby lekko się błyszczała co nie zawsze lubię przy kosmetykach tego typu bo w sumie miał on nawilżać. I właśnie co z tyn nawilżaniem a no kiepsko. Moja skóra po wieczornej kąpieli i 'pomizianiu' się nim z rana od nowa potrzebowała nawilżenia bo była zwyczajowo sucha. Albo moje potrzeby się zwiększyły albo ja zrobiłam się tak bardzo krytyczna jeśli chodzi o balsamy do ciała czy kremy do rąk. Szczerze nie polecam tego produktu ponieważ w cenie ok 10zł możemy trafić coś ciekawszego. Dzięki właśnie temu że potrzebowałam więcej razy się nim balsamować zużył się w bardzo ekspresowym tempie. Dla mnie oprócz opakowania i konsystencji (bo nie lubię takiej mocno lejącej) produkt nie dostanie więcej plusów.

Dostępność: Konsultantki AVON, allegro

Cena: pomiędzy 10 a 12zł.

Miałyście może ten produkt?
Może Wam jakoś bardziej przypadł do gustu?

Ja teraz chciałabym właśnie wypróbować te balsamy z Farmony bo wydają się być ciekawe.

Pozdrawiam!
Aga!!!



sobota, 21 września 2013

Witaminowa maseczka do twarzy :)

A witam!

Dzisiaj przychodzę z recenzją maseczki która miała się ukazać jakieś dwa tygodnie temu. Hmmm i co zostałam zaproszona do akcji Szukamy maseczki idealnej ale mi jak zwykle pokrzyżowało się wszystko ale pomimo to chciałabym powiedzieć co nieco o tym wyrzutku co go aktualnie używam :)

Maseczka witaminowa "Źródło energii" od AVON :

Opakowanie: Jak widać odkręcany słoiczek co daje nam wygodę korzystania z produktu i widać dokładnie ile jeszcze kosmetyku zostało.
Sposób użycia:
Skład:
 Konsystencja: Wizualnie wygląda jak krem z tą różnicą że się nie wchłania od razu w skórę twarzy tylko trwa to ok 15 min. a i tak trzeba zebrać resztki:
Moja opinia: Maseczkę użyłam już kilkakrotnie więc mogę co nieco o niej powiedzieć. Zapach ma bardzo przyjemny aczkolwiek porównałabym go właśnie do jakiś witamin. Przez ok 15 minut trzymania jej na twarzy powinna nam wchłonąć się w skórę a pozostałość powinniśmy usunąć wacikiem bądź przepłukać twarz wodą. Twarz powinna być po niej promienna i nawilżona i taka jest. Z reguły maseczkę zmywałam wodą bo po starciu jej wacikiem zostawia tłustawy film. Ogólnie jestem zadowolona i przypuszczam że starczy mi na długi czas :)

Dostępność: konsultantki AVON

Cena: ok 10zł za 100ml.

Aj miałam ostatnio dodać ale zapomniałam jak to cudo na facjacie wygląda:
Miałyście może jakąś maseczkę z tej serii?

Odsyłam Was jeszcze do linków ze wcześniejszymi recenzjami maseczek :)

Avon Solutions Doskonała Równowaga maseczka oczyszczająca

 Maseczka do twarzy do skóry wrażliwej "Rumianek i mak"

Leniwej niedzieli :)
Aga!!!

Rozdanie u paradoxaraz :)

Witajcie!

Po porannej ulewie wyszło w końcu słoneczko. Pobuszowałam przez ostatnie dwa dni w SH ale w sumie większośc ciuchów zakupiłam mojemu P.

Ale miało byc o rozdaniu na blogu paradoxaraz na które Was bardzo serdecznie zapraszam bo do wygrania są ciekawe kosmetyki, które możecie zobaczyc poniżej :





Posta dodam wieczorkiem a teraz wracam do przeglądania co tam u Was :)

Pozdrawiam!
Aga!!!

czwartek, 19 września 2013

Perfumka + czytadła lipca :)

Witajcie!

Oczywiście czas na czytanie Waszych postów mam ale natchnienia na pisanie to już mam mniej :/ Aj ale wiadomo jak to jest nazbierało się troszkę zaległości które musiałam pouzupełniać i jakoś tak wyszło :) Ale dzisiaj przychodzę do Was z recenzją perfumki a jest to:

For Away od AVON:




Opakowanie: Szklany flakonik z atomizerem bardzo wygodny.

Konsystencja: Jak na perfumę przystało wodnista.

Coś od producenta: jest intensywnym, ciężkim i słodkim romantycznym zapachem przeznaczonym raczej na wieczorne wyjścia. Przenosi nas w krainę orientalnych, ciepłych marzeń. 

Nuty zapachowe: ylang-ylang, biały jaśmin, róża, wanilia, drzewo sandałowe, piżmo. 

Moja opinia: Ja na okres jesienny czy zimowy uwielbiam cięższe zapachy. Zapasów perfum to ja mam zdecydowanie na dobrych parę lat. Dla mnie u tej perfumy same plusy za zapach który uwielbiam, za trwałość która jest bardzo dobra (na popsikanych ciuchach ja czuję perfumkę jeszcze na trzeci dzień a na ciele wytrzymuje od rana do wieczora - przynajmniej w moim przypadku), wygląd flakonika. Niestety na razie jej nie zakupię bo jak pisałam mam spory zapas zapachów ale zdecydowanie kiedyś do niej wrócę bo jest warta swojej ceny.

Dostępność: Internet, katalog AVON

Cena: niestety jest bardzo zróżnicowana ponieważ na allegro czasami możemy ja już dostać za ok 20zł zaś w katalogu kosztuje ok 50zł.

Miałyście ją może kiedyś?
Jakie były wasze wrażenia?


Co przeczytałam w LIPCU:

Dean Koontz - Dobry zabójca - książka tak trzymająca w napięciu że przeczytałam ją dosłownie w jeden dzień także zdecydowanie polecam - są różne opinie na temat tek książki ja zdecydowanie jestem na plus zresztą jest to jeden z moich ulubionych pisarzy.
A oczywiście moje szynszyle też postanowiły ją poczytać co widać na okładce książki (chłonne wiedzy są te dziady ).
Poniżej opis książki:
Kolejna pozycja książkowa to:
Jak uwielbiam czytać Kinga tak ten zbiór opowiadań troszkę mnie zawiódł ale szczerze ciekawe one były tylko czasami odczuwałam niedosyt bo chciałabym aby były obszerniejsze.
Ostatnią książka którą udało mi się przeczytać to:
Powiem tak po tek książce nie spodziewałam się cudów i myślałam że będę ją męczyć z miesiac a tu ogromne zdziwienie ponieważ tak wciągającej powieści dawno nie czytałam przy niektórych momentach się uśmiałam a przy innych prawie płakałam - jak dla mnie bardzo godna polecenia poniżej małe co nieco o niej:

Także dzisiaj postowe misz masz coby nie było nudno i monotonnie. Ja jutro mam wolny dzień więc gnam na SH polować na bawełniane bluzki z długim rękawem.
Kurcze chyba to już starość gnaty mnie łupią a do tego zimno mi jak pierun więc zaraz mykam pod kołderkę poczytać przez chwilkę książkę :)

Pozdrawiam!
Aga!!!



poniedziałek, 16 września 2013

ISANA krem do rąk masło shea i kako czy zachwyty tym kremem są zasłużone ?

Witajcie!
Kiepska pogoda i łupanie w gnatach powodują mniejsze chęci do pisania czy jakiejkolwiek twórczej myśli. Do tego wszystkiego nawet nie mam chęci książki czytac :/

Wracając do tematu chciałam przedstawic moje odczucia na temat kremu do rąk masło shea i kakao z Isany:
Opis producenta:
Skład:
Opakowanie: Zwykła tubka z której dobrze wyciska się produkt gdzie zamykana jest ona na typowy "klik"
Konsystencja: Jak widac na zdjęciu powyżej jest to dośc gęsty krem który dobrze rozprowadza się na dłoniach.

Moja opinia: Wiem że dla niektórych z Was jest to krem wręcz idealny ale dla mnie niestety jest zwykłym przeciętniakiem. Zapach ma bardzo sztuczny dla mnie bardzo męczący ale że stoi otwarty postanowiłam go zużyc do końca. No i właśnie wchłania się tragicznie. Ja wczoraj na noc nakładałam go dwa razy po bardzo grube warstwy i pomimo wszystko rano wstałam z wręcz wysuszonymi dłońmi. Lepiej sprawdzał się w upały bo wystarczała jego mniejsza ilośc. Tak więc używałam go z przerwami bo nie byłam w stanie na dłuższą metę wytrzymac z jego zapachem. No i jeśli chodzi o jego wydajnośc to znacznie spadła przez te chłodniejsze dni. Teraz używam innego kremu który mogę powiedziec że posiada więcej plusów niż ten tutaj. Ale faktem jest że ciekawi mnie ta wersja z pomarańczą i chyba będę się musiała na nią skusic.
Także ja zdecydowanie uważam że zachwyty tym kremem były zdecydowanie przesadzone ale to takie moje spostrzeżenie.

Dostępnośc: Rossmann

Cena: pomiędzy 3 a 4zł.

Miałyście ten krem krem i jakie były wasze wrażenia?

Kurcze ostatnio jak byłam w Biedrze to kremy do rąk były za 2,99zł a dzisiaj patrzę na cenę a tam 3,95zł. Albo ja mam jakieś zwidy ale za późno zauważyłam że były saszetki z maseczkami do twarzy z Perfecty za 1,49zł. Także jeszcze będę musiała się wybrac na jakieś kosmetyczne zakupy :)

Pozdrawiam!
Aga!!!

czwartek, 12 września 2013

Dwa bublowate balsamy bez których się obejdę :)

Witajcie!

A chciałam oczywiście dodać jakiś kosmetyczny post bo ostatnio u mnie z nimi kiepsko. A tak ogólnie to jakiś miesiąc bubli mam - albo mnie ostatnio tak źle zadowolić.

Te kosmetyki które dzisiaj chcę Wam pokazać niestety nie są już dostępne chyba że poszperacie w Internecie to coś tam można zdziałać. Za każdy z tych kosmetyków zapłaciłam coś ok 10zł lub ciut poniżej.

Zacznijmy od:
SOLUTIONS Modelująco opalający krem do ciała:

Obietnice producenta: Modelująco - opalający krem do ciała.  Przy codziennym stosowaniu pomaga zmniejszyć widoczność cellulitu i niedoskonałości skóry.  Ujędrnia, uelastycznia i wygładza skórę, nadaje jej delikatny połysk złocistej opalenizny. Produkt testowany dermatologicznie.
Sposób użycia: Nakładać codziennie na całe ciało. Przed włożeniem ubrania odczekać, aż produkt wchłonie się wchłonie w skórę. Po uzyciu umyć ręce.
Ostrzeżenie: Produkt łatwopalny. Przechowywać z dala od źródeł ognia i ciepła. Chronić przed dziećmi. Unikać kontaktu z oczami. Może plamić tkaniny. Produkt nie zawiera filtra słonecznego . Przechowywać w chłodnym i suchym miejscu.

Skład: Aqua, alkohol denat. butylene glycol, isododecane, glycerin, pvp, dimethicone, aluminum starch octenylsuccinate, isoceteth-20, dihydroxyacetone, hydroxyethyl acrylate/sodium acryloyldimethyl taurate copolymer, cetearyl alcohol, squalane, parfum, xanthan gum, polyglyceryl-3 diisostearate, disodium edta, magnesium aluminum silicate, methylparaben, polysorbate 60, dimethicone crosspolymer, phosphoric acid, perilla ocymoides seed oil, peg-8, urea, glucosamine hci, prunus amygdalus dulcis seed extract, algae extract, bupleurim falcatum extract, carnitine hci, xymenynic acid, yeast extract, phospholipids, ginko biloba leaf extract, helianthus annuus seed extract, lagerstroemia indica extract, caffeine, malva sylvestris extract, medicago sativa extract, panax ginseng extract, mica. CI 77891.

Opakowanie: Typowe na klik z miękką tubką co ułatwia nam wyciśnięcie kosmetyku.

Konsystencja: Właśnie jest troszkę dziwna jakbym smarowała się serkiem topionym - taką bardziej rozwodnioną wersją.

Zapach: Balsam zwyczajowo śmierdzi - jeśli wiecie jaki zapaszek mają samoopalacze to on ma podobny.

Moja opinia: Ponieważ jest to seria SOLUTIONS wspomagająca walkę z cellulitem to właśnie dlatego na niego się skusiłam. Fakt opala troszkę i nie robi smug ale nie zauważyłam rozświetlenia które powinny nam dawać te złociste drobinki. Faktycznie ujędrnia skórę ale jeśli chodzi o jego wydajność to jest kiepska kiedy ja stosowałam go tylko na całą długość nóg oraz brzuch i pośladki. W takim efekcie produkt ukończył mi się po 2 tygodniach codziennego stosowania a nie ma tu opcji coby nałożyć jego większą ilość ponieważ pozostawia wtedy białe ślady. Szczerze gdyby teraz dawali mi go za darmo to zdecydowanie nie skusiłabym się już więcej na niego. Jeśli jeszcze wspomnieć o składzie to jest on dłuższy niż tablica mendelejewa :)


Mówiąc o drugim balsamie jest to:
AVON, Brazil Beat - Migoczący balsam do ciała
Obietnice producenta: Migoczący balsam do ciała. Nadaje olśniewajacy, piękny połysk.
Sposób użycia: Nałóż obficie na skórę po kąpieli, prysznicu lub zawsze wtedy, gdy marzysz o delikatnym połysku.

Skład: aqua, glycerin, paraffinum liquidum, stearic acid, glyceryl stearate, peg-100 stearate, dimethicone, parfum, petrolatum, henoxyethanol, mica, cetyl alcohol, methylparaben, carbomer, potassiumhydroxide, acrylates/C10-30 alkyl, acrylate crosspolymer, disodium edta, alkohol denat., tocopherol, Ci 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 19140, CI 47005, geaniol, buthylphenyl methylpropional, limonene.

Opakowanie: Tubka również jest wygodna i miękka aczkolwiek tragiczne otwarcie bo trzeba go odkręcać - co niestety jest średnio wygodne.
Konsystencja: Bardzo lejąca wręcz przeciekająca przez palce, ale nie ma problemów z wchłonieniem się w skórę.
Zapach: Słodki, przyjemny taki typowo letni.

Moja opinia: Ma nadawać połysk którego ja za cholerę nie mogę zauważyć a do tego praktycznie nic nie nawilża. Faktycznie zapach jest przyjemny ale jako balsam perfumowany powinien zdecydowanie dłużej utrzymywać się na skórze niż ok godziny. Znam balsamy nawilżające których zapach unosi się cały dzień.A żeby wszystkiego było mało to po tygodniu używania zostało mi z pół tubki balsamu więc wydajność bardzo kiepska.

Wniosek jest taki że dwa balsamy wystarczyły mi tylko na miesiąc stosowania i tylko i wyłącznie używałam ich raz dziennie. Z tym że antycellulitowy używałam już w sierpniu.

A Wy słyszałyście albo miałyście te balsamy ?

Pozdrawiam!
Aga!!!

Wyniki rozdania nr 2.

Witajcie!!
Nie wiem jak Wy ale ja jakoś nie mam ostatnio zbyt dużego natchnienia ale mam nadzieję ze uda mi się coś wieczorkiem naskrobać.
Teraz chciałabym Wam podać wyniki rozdania z góry wszystkim dziękuję za wzięcie w nim udziału a szczęśliwcami są:

Spodnie wygrywa:


wiolkaa93

Zaś zestaw kosmetyków trafia do:

darmoszki

Jeszcze raz serdecznie gratuluję!!

Teraz dziewczyny wszystko w waszych rękach czekam na e-maila potwierdzającego 3 dni jeśli się nie zgłosicie to losuję kolejny raz.

e-mail do kontaktu: robaczeeek@wp.pl 

Pozdrawiam!
Aga!!!

poniedziałek, 9 września 2013

Makaronik durum od SAMPE CITY :P

Witajcie!

Dzisiaj przychodzę z szybkim postem czyli o obiecanym makaronie.
Chciałabym Wam pokazać jak wygląda po ugotowaniu:
Dla mnie zdecydowanie zbyt duży jest ten makaron i ciężko jest go jeść z sosem a szczerze to nawet nie wyobrażam sobie go w zupie.
Jeśli chodzi o smak to nie wyczułam osobiście żadnej różnicy pomiędzy tymi kolorowymi makaronami. Faktem jest że ja gotując go usilnie przez 20 minut za chiny ludowe go nie rozgotowałam więc to duży plus. Objętości dość sporej nabiera podczas gotowania.
Dla mnie smakuje jak makaron niczym rewelacyjnym się nie wyróżnia.
A tak wygląda z sosem:
Także ja jednak wracam do tańszych makaronów bo jak dla mnie różnicy jakiejś dużej nie ma a jest zbyt duży :/
Ale wiadomo wredocie się nie przypasuje :P

Kurcze głośniki mi się popsuły wściekła jestem że aż strach zawsze jak coś powoli na prostą wychodzi to się pierniczy.

Kupiłam ostatnio monitor 3D po 3 dniach trafił na wymianę bo się popsuł :/ A dzisiaj te głośniki po prostu się już nie włączyły a jak na złość kasy nie mam na taki wydatek. Zwyczajowa złośliwość rzeczy martwych. Także idę wziąść sobie kąpiel bo muszę się zdecydowanie odchamić. Coś ostatnio mam pecha. Jak coś nie działa jak powinno to się psuje jakaś masakra.

Dobra już nie biadolę bo nic mi z tego twórczego nie wyjdzie.
A miałam w planie dodać jeszcze bubelkowy kosmetyk a w takim wypadku zrobię to kiedy indziej bo ciśnienie mi niebezpiecznie podskoczyło :P

Aj no i chciałam przypomnieć że jutro kończy się termin wzięcia udziału w moim drugim rozdaniu :)

Pozdrawiam!
Aga!!!




niedziela, 8 września 2013

SORAYA - Morelowy peeling antybakteryjny

Witajcie!

Jak Wam mija weekend. Jaja do 15-tej zbyczałam w wyrze bo obiadek wczoraj zrobiłam na dwadzieścia dni :) A jutro Wam pokaże co takiego jadłam bo wykorzystałam do niego makaron który dostałam do testów :) A właśnie w tej chwili popijan napój kawowy i zagryzam kawałkiem ciasta a żeby było ciekawiej to uszykowałam sobie pyszne kanapeczki na kolację z pomidorem którego uwielbiam :)

Ale wracając do temtu chciałam Wam dzisiaj przedstawić Morelowy peeling antybakteryjny - SORAYA :
Obietnice producenta:
Skład:
Konsytencja: Gęsta z bardzo dużą ilością granulek zdzierających
Opakowanie: I tutaj niezbyt mi odpowiada bo tubka się zniekształca i ciężko jest kosmetyk wydobyć na koniec używania więc trzeba rozcinać opakowanie bo dość sporo go zostaje. Opakowanie jest to zwykła tubka o pojemności 150ml zamykana na 'klik'.
Moja opinia: Do tej pory jeszcze nie miałam tak dobrego peelingu do twarzy i zdecydowanie jest on moim ulubionym. Kupiłam go na peomocji w Rossmannie 40% więc jak go tylko wypróbowałam poszłam jeszcze sobie dokupić dwa opakowania. Jeśli chodzi o zapach to albo coś z moim noskiem jest nie tak albo nie wiem - nie wyczuwam w nim moreli i reczej nie należy on do najprzyjemniejszych ale jakoś go znoszę. Co do obietnic producenta to faktycznie głęboko oczyszcza i wygładza skórę, złuszcza i normalizuje oraz zmniejsza tendencję do powsstawania wgrów i zaskórników niestety nic więcej nie zauważyłam. Pierwszym moim spostrzeżeniem po jego użyciu była siła zdzierania miałam wrażenie jakbym piaskiem sobie twarz potraktowała. Próbowałam go wypróbiować na ciele ale tutaj niestety jest zbyt słaby i się nie nadaje. Ja go stosuję ok 1 raz na tydzień przemiennie z peelingiem z PLANET SPA. Oczywiście jakby mogło być inaczej mój P. również się przykolegował do tego kosmetyku i jest większym jego zwolennikiem. Ja oczywiście ze swojej strony gorąco go polecam ale tylko i wyłącznie osobom które lubią mocne 'wrażenia'.
Nie wiem jak wy ale ja z reguły kosmetyki najpierw kupię a później o nich czytam - jakaś walnięta jestem zdecydowanie.
Produkt wystarczył mi na ok 3-4 miesiące stosowanie ponieważ zdenkuje się we wrześniu.

Dostępność: Ja swój zakupiłam w Rossmannie ale przypuszczam że w innych drogeriach czy marketach także go można dostać.

Cena: Ja na promocji 40% zapłaciłam za niego coś ok 8zł. cena regularnato coś ok. 13zł.

M<iałyście już ten produkt?
A może znacie jakieś inne fajne zdzieraki do twarzy?

Mnie jeszcze kusi peeling do twarzy z Ziaji w takiej dość dużej buteleczce 270ml :)

A i jeszcze dla rozrywki takie oto miejsce upatrzył sobie mój kot jak były upały - a tak ogólnie to im więcej gratów czy ciuchów to jemu najwygodniej a jak pierdoła zobaczy reklamówkę czy karton to już nie ma mocnych i go nie ruszycie - taki to oto dziadyga :


Pozdrawiam!
Aga!!!




czwartek, 5 września 2013

Planet Spa trio kosmetyków z białą herbatą - tonik, peeling oraz krem :)

Witajcie!

Oj poranne wstawanie jest ciężkie bo niestety pobudka przez ostatnie 4 dni była o godz 4:45 ale jutro na szczęście pośpię do 6:45 :) Plecy jak bolały tak bolą jedyną przyjemną rzeczą jest codzienna przymusowa rzekłabym przejażdżka na rowerze. Ale dosyc z narzekaniem.

Tematem mojej recenzji jest TRIO z białą herbatą z serii PLANET SPA od AVON:
Najpierw zacznę od toniku czyli tego jegomościa stojącego po środku.

Opinia producenta:  Oczyszcza cerę i przywraca jej równowagę, chroni młodość skóry, przywraca gładkość, elastyczność i blask. Rzadka, cenna i kosztowna biała herbata rośnie tylko w Chinach. Uznawana za naturalny kosmetyk czyniący cuda- jako potężny przeciwutleniacz opóźnia proces starzenia, ożywia, wzmacnia i odstresowuje skórę.

Skład: aqua, glycerin, alkohol denat., tiodipropionic acid, peg-40 hydrogenated castrol oil, ppg-26-buteth-26, sodium hydroxide, sodium pca, methylparaben, parfum, glygolic acid, sodium citrate, citric acid, camellia sinensis extract.

Opakowanie: Jest ono twarde, zamykane na klik taki dośc ciężko zamykający się ale mi to nie przeszkadza. Otwór przez który wydobywa się kosmetyk jest w sam raz.

Konsystencja: Jak to bywa przy tonikach do twarzy wodnista.

Moja opinia: Z tego TRIO jest to najlepszy produkt. Moja twarz po jego zastosowaniu nie lepi się. Bardzo dobrze zmywa resztki makijażu z którymi nie poradzi sobie mleczko (bądź do nich nie dotrze). Nie mam po nim żadnego uczucie pieczenia, swędzenia i nie ma mowy o wypryskach. Jak dla mnie bardzo dobry produkt i w sumie jest to jego drugie opakowanie które zużywam.Szczerze jednak nie zauważyłam żadnego blasku po zastosowaniu toniku, elastyczności skóry czy przywracania młodości. Dla mnie tonik ma dobrze oczyszczac skórę i on sobie z tym bardzo dobrze radzi. Z chęcią bym do niego wróciła ale niestety zbyt rzadko jest dostępny także muszę sobie znaleźc dla niego zamiennika.

Przyszła kolej na krem do twarzy:
Opinia producenta: Rozświetlająco - nawilżający krem do twarzy jest uzupełnieniem wachlarza produktów z linii Planet Spa z białą herbatą. Jego wyjątkowo lekka formuła wzbogacona została filtrem SPF 10, który zabezpiecza skórę przed promieniowaniem UV, jednocześnie zapewniając jej odpowiednie nawilżenie. Dodatkowo, dzięki swym unikalnym właściwościom, kosmetyk delikatnie wygładza skórę czyniąc ją miękką i rozpromienioną - sprawia, że wygląda ona o wiele zdrowiej i młodziej.


Skład: Aqua, Butylene Glycol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Alcohol Denat., PEG-6, PEG-32, CArbomer, Dimethicone, Methylparaben, Parfum, Sodium Hydroxide, Mica, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Magnesium Silicate, Sodium Hyaluronate, Sodium Polyacrylate, PVM?MA Copolymer, Camelia Sinensis Extract, CI 77891.

Opakowanie: Jest to tubka, czyli bardzo higieniczne rozwiązanie, wyciskamy tyle produktu ile nam jest potrzeba. Taka ilośc widoczna na zdjęciu wystarcza mi na posmarowanie całej twarzy. Zamykane jest na typowy klik.

Konsystencja: Jak widac na zdjęciu jest dośc gęsty i bez problemu się rozprowadza.

Moja opinia: Chyba jest to najgorszy produkt z tej trójki ma on rozświetlac twarz czego ja nie zauważyła., do tego obiecuje nam nawilżenie którego także nie ma. Ja po posmarowaniu nim mam raczej uczucie ściągnięcia skóry twarzy tak jak to robią niektóre kremy matujące. Szkoda jest mi wyrzucic a pozostała mi jego końcówka więc zużyję. Szkody defakto na mojej twarzy żadnej nie zrobił nie zapchał mnie ani nic podobnego więc można go jakoś przeżyc.Zdecydowanie nie zakupię go kolejny raz.

Przyszła kolej na ostatniego zawodnika z całej trójki czyli peeling:
Opinia producenta: Preparat w kremie z granulkami, który delikatnie złuszcza skórę i dokładnie ją oczyszcza. Po użyciu skóra promienieje świeżością i jest gotowa do dalszej pielęgnacji. Stosować 1-3 razy w tygodniu, w zależności od typu cery. 

Skład: Aqua, Hydrogenated Vegetable Oil, Stearyl Alcohol, Hydrogenated Polydecene, Cera Alba, Glycerin, Polyethylene, Alcohol Denat.,Glyceryl Distearate, PEG-40 Stearate, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, C12-15 Pareth-12, Silica, Triethanolamine, Magnesium Aluminum Silicate, Methylparaben, Parfum, Cellulose Gum, Camelia Sinensis, Phenoxyethanol

Opakowanie: Identyczne jak w kremie do twarzy z tym że ciężko produkt wycisnąc z tubki.

Konsystencja: Bardzo gęsta, kremowa z sporą ilością granulek peelingujących.

Moja opinia: Dla mnie jest on typowym średniakiem. Faktycznie bardzo podoba mi się w nim ta kremowa konsystencja ale dla mnie jednak zbyt mało zdzierający jest. Pachnie bardzo przyjemnie i świetnie rozprowadza się na twarzy. Pomimo jego zastosowania mam jakiś niedosyt. Ale muszę przyznac że po jego użyciu buzia jest miękka i jakby gładsza. Raczej nie sięgnęłabym po niego kolejny raz ponieważ znalazłam swój ideał peelingu.  

Dostępnośc: allegro, internet, czasami katalog AVON

Cena: Każdy z produktów kosztuje coś ok 20zł za sztukę, ja za mój cały zestaw swego czasu zapłaciłam jakoś 30zł.

Czyli najlepszym produktem z całej trójki jest tonik do twarzy, następnie klasyfikuje się peeling no i najgorszy okazał się krem.

A Wy miałyście kiedyś te produkty?

Pozdrawiam!
Aga

środa, 4 września 2013

Przesyłka z SampleCity + małe zakupy

Witajcie!

Chciałam coś wcześniej naskrobac ale niestety nie miałam chwili wytchnienia. Przyszło duże ochłodzenie i poprzez to kości mnie łamią jak starego paralityka.
Ale w sumie chciałam się pochwalic wygraną w SampleCity  do testowania makaronu, a że akurat go lubię to jestem zadowolona:
A teraz zdjęcie makaronów durum :
A teraz chciałabym Wam zaprezentowac jakie to sobie sprawiłam buty pod koniec sierpnia. Koszt był ich niski bo za każdą parę zapłaciłam 19zł i naprawdę są bardzo wygodnie jak kapcie.
Pierwsze wpadające kolorem w pomarańcz:
Oraz niebieski buty z czerwonymi dodatkami:
A zdjęcia zrobiłam jak miałam buty na stopach :) Także nie przyglądajcie się moim koślawcom. A zdziwiło mnie tylko to że musiałam zakupic rozmiar 39 a normalnie noszę 37.

To dzisiaj już na tyle. Taki troszkę luźniejszy post bo jakoś ani natchnienia nie mam ani zbyt dużych chęci :)

Pozdrawiam!
Aga!!!